Agata
Manosa

Girls Talk: Monika Hoffman-Piszora czyli 1/7 rodziny Cudaków

2024-03-14 - Agata Herbut

Agata, przyjedziesz do Poznania na sesję? Zrobisz makijaże? – napisała do mnie Monika. Kilka dni później ze stacji odbierała mnie uśmiechnięta, nieco roztrzepana i piękna kobieta. Mama – jeszcze wtedy 4, dzisiaj już 5 – dzieciaków, która postanowiła stworzyć markę biżuteryjną. Od naszego pierwszego spotkania minęło kilka lat więc muszę zrobić mały update: w międzyczasie dostała kilka nagród, nie raz zmieniła kolor włosów i napisała książkę. Mam szczęście, albo nosa do spotykania inspirujących kobiet, zawsze to wiedziałam! Monika Hoffman-Piszora z @monika_i_dzieciaki_cudaki o swoich marzeniach, wstydzie i wrażliwości.

Monia, wiesz, że jesteś jedną z nielicznych kobiet, o których powiedziałabym “fajnie żyć jak ona”? Nie chodzi mi o to, żeby być jak Monia czy żeby wyglądać jak ty – chodzi mi raczej o to, że potrafisz dbać o siebie na wielu płaszczyznach jednocześnie.

Ja po prostu chcę żyć jak najlepiej, chcę przeżyć moje życie tak, abym mogła czerpać z niego jak najwięcej, nie chcę żałować, że nie wykorzystałam swojego czasu.

Ok, to skąd to wziąć, jak to zrobić? Co musi się zdarzyć, żeby któregoś dnia podjąć decyzję, że zmieniasz swoje myślenie i zaczynasz czerpać z życia, a nie tylko o tym mówić?

Przede wszystkim wiem, że moje dzieci widzą, jak żyję. Nie chcę, aby w przyszłości miały problem z życiem “pełnią życia”. Chcę ich tego nauczyć, chcę im to pokazać – wierzę, że poprzez obserwowanie mnie i siebie nawzajem, będą miały wpojoną tę chęć czerpania z życia tego, co dla nich fajne i że nie będą traciły czasu. A skąd to wziąć? Dla mnie chcieć to móc i – uwaga – to jest moja dewiza życiowa! 

Monika, mówimy centralnie o mnie (śmiech): oto ja – Agata z twojej opowieści. Chciałabym dużo, a z tego, czego bym chciała, robię niewiele. I szukam tego impulsu, który przeważy szalę i sprawi, że zacznę działać.

Ale nie o to chodzi, żeby szukać. Każdego dnia tworzysz siebie po trochu. Mówisz, że chcesz coś robić, masz już jakieś konkrety, ale na co czekasz z tym tworzeniem siebie? Po co czekasz, szukasz, tracisz czas? To się samo nie wydarzy. Działaj małymi kroczkami, jak z czytaniem książek – pierwszego dnia przeczytaj chociaż stronę, dwie, a z każdym kolejnym dniem będzie łatwiej. Wiem, że jesteśmy w stanie znaleźć sto tysięcy wymówek: nie mamy czasu, jesteśmy zmęczone, nie mamy siły, nie zdążymy i tak dalej… Oczywiście, że zdarzają się sytuacje, że mi też się nie chce, ale potrafię rozróżnić, kiedy faktycznie mi się nie chce, a kiedy szukam wymówek. Ta druga opcja nie jest fajna, nie przynosi nic dobrego. Muszę jeszcze dodać, że u mnie świetnie sprawdza się zasada “5 sekund”, czyli chcę/muszę/powinnam coś zrobić, wstaję i to robię – jeśli będę przeciągała czas rozpoczęcia, na pewno znajdę wymówkę i usprawiedliwienie.  Przykładem może być sytuacja, w której muszę gdzieś zadzwonić, ale się wstydzę – robię to od razu, nie zastanawiam się, co powiedzieć, robię to i już.

Czy są w takim razie rzeczy – inne niż dzwonienie (śmiech) – których się wstydzisz?

Całe mnóstwo! Publiczne wystąpienia, wywiady, podcasty. Pracuję nad tym, chciałabym, żeby kiedyś to się stało dla mnie naturalne i żebym nie czuła się skrępowana, kiedy to robię.  

Przygotowując się do naszej rozmowy, myślałam głównie o tym, aby przedstawić czytelniczkom Monikę, a nie jej dzieci. Czy da się “odseparować” Monikę od dzieci? 🙂

Oczywiście, że się da. Jakiś czas temu zmieniłam nazwę konta na Instagramie- nie chciałam być dłużej cudakiem, denerwowało mnie to. Kiedyś pojechałam odebrać influencerską nagrodę – mam wyjść na scenę i nagle słyszę zapowiedź “przed wami na scenie: cudaki…”  (śmiech). Nikt nawet nie powiedział jak mam na imię, nie przedstawiono mnie. Jestem Monika, jestem osobą, prowadzę konto i – jasne – pokazuję moje dzieci, ale to ja je pokazuję – Monika.

Ułożyłam sobie twój opis: wyjątkowa kobieta, kobieta biznesu, właścicielka marki biżuteryjnej, bardzo wpływowa influencerka, mama 5 dzieci, niedoszła zakonnica. Monika, jak żyć? Patrzę na Ciebie i widzę przed sobą osobę młodszą ode mnie,  a czasami chciałabym wyssać z ciebie trochę tego “chce mi się”. 

Staram się funkcjonować tak, żeby nie być ofiarą okoliczności. Mam na myśli np. takie sytuacje, kiedy miałaś ochotę pójść na spacer, ale okazuje się, że pogoda jest średnia, więc odpuszczasz i siedzisz w domu. I ta pogoda jest właśnie tutaj okolicznością, bo gdyby była ładna, to przecież byś poszła. Chcę robić rzeczy, doświadczać ich i nie przejmować się tymi niesprzyjającymi okolicznościami. Cieszę się, gdy założę sobie, że coś zrobię i tak się dzieje – doprowadzenie “tematów” do końca sprawia mi przyjemność. To jest proces, który cały czas trwa. Lata temu, gdy wracałam ze szkoły zaczepiła mnie nieznajoma i powiedziała, że mam przepiękne włosy. Byłam w szoku, bo nie zdarzały mi się wcześniej takie historie i… pomyślałam sobie, że też chcę być taka. Też chcę umieć otwarcie powiedzieć obcej osobie (i nie tylko obcej) komplement. 

”Nie myślę za dużo o przyszłości, bo żebym nie wiem ile myślała, to i tak jej nie wymyślę”- bardzo podoba mi się to, co powiedziałaś w rozmowie z Martyną Wojciechowską. 

Nie ma sensu zastanawiać się nad tym, co by było gdyby. Nigdy się tego nie dowiesz więc po co tracić na to czas i energię? To naprawdę prosta zasada, którą trzeba wprowadzić w życie i już.

Obserwując cię od lat, można mieć wrażenie, że w tym trzydziestokilkuletnim życiu zmieściłoby się kilka innych żyć. Czy jest coś, czego chciałabyś jeszcze spróbować? Chciałabyś gdzieś pojechać? Zrobić coś tylko dla siebie?

Bardzo kocham podróże i bardzo chcę do nich wrócić. Zrobię to, gdy dzieciaki troszkę podrosną, na razie chcę być z nimi i dla nich. Niedługo natomiast spełnię swoje marzenie i razem z siostrą Igą polecę na kilka dni do Japonii!

Wiem, że jesteś emocjonalna i wrażliwa. Czy swoją wrażliwość uważasz za wadę czy zaletę? Czujesz czasami, że za dużo na siebie bierzesz, za mocno przeżywasz?

Kiedyś wrażliwość i emocjonalność kojarzyłam ze słabością, więc wyrzuciłam ją ze swojego życia. Okazywanie uczuć – zwłaszcza publicznie – było dla mnie czymś, czego się nie robi. Potem zaczęłam się tego uczyć, ale dopiero, gdy pokochałam i zrozumiałam siebie, dotarło do mnie, że wrażliwość i emocjonalność są fajne. Teraz nawet to podkreślam! Jeśli chodzi o branie na siebie zbyt wiele, to oczywiście zdarza mi się to, ale gdy tak się dzieje, mój Wojtek (mąż) mnie stopuje. Czasami porywa mnie na dwa dni, żebym się na chwilę odcięła. Planuje to bez mojej wiedzy, przekłada, odwołuje spotkania itp. Na początku jestem zła, ale zawsze okazuje się, że to było to, czego potrzebowałam. 

Od wrażliwości przechodzę do bliskości, czym jest dla ciebie bliskość?

Bliskość to dla mnie otwarcie się. Żeby być blisko kogoś/czegoś, musisz się na to coś czy na tego kogoś otworzyć. Nie da się inaczej. 

Czy czujesz, że masz bliską relację z samą sobą? Ja – przyznaję szczerze – często jestem dla siebie surowa, są nawet momenty, kiedy zwyczajnie jestem dla siebie niedobra. Bliskości z sobą samą tam niewiele. 

Czuję się ze sobą bardzo blisko. Znam siebie, poznaję, dużo robię, żeby się dowiedzieć o sobie jeszcze więcej. Agata, ja naprawdę bardzo dużo nad sobą pracuję, a to wszystko po to, żeby się akceptować. 

Czy Monika Hoffman-Piszora lubi siebie? 

Bardzo siebie lubię! Nie zawsze jednak tak było, a odnalezienie tej drogi do lubienia siebie trwało długo. Najpierw musiałam odpowiedzieć sobie na kilka pytań, np. dlaczego siebie nie lubię i skąd się to wzięło. Zrobiłam to i w tej chwili naprawdę siebie lubię. 

Posłuchaj tego: “Zaniemówiłam i sama dostałam skrzydeł żeby zrobić coś dobrego!”, “Zamurowało mnie, co za kobieta, aż brak mi słów, prawdziwa bohaterka dnia codziennego”, Monika, słowo “bohaterka” przy Tobie to  w odniesieniu do ciebie za mało!. Jesteś chyba z kosmosu chyba. Dziękuję, że są tacy ludzie jak Ty!” Mam tego więcej! Jak się czujesz jako bohaterka dnia codziennego? Czy masz świadomość tego, że masz realny wpływ na ludzi, że ludzie się dzięki tobie zmieniają? 

(oczy Moniki są jak spodki od filiżanek!) To o mnie?! Dziękuję bardzo, ale to naprawdę działa w dwie strony. Ja od ludzi – od tych na Instagramie także – dostaję mnóstwo dobrej energii, która motywuje mnie do działania. Być może komuś pomogłam, dałam siłę, odwagę, a to wraca ze zdwojoną siłą do mnie! 

Monika, to już koniec, ale muszę o to zapytać bo w naszych żyłach płynie ta sama miłość: szparagi. Białe czy zielone?

(śmiech) Białe! Kocham!

zdjęcia: Olga Tuz (@tuzola) w restauracji Nicoletta, której bardzo dziękuję za udostępnienie przestrzeni!