
Born to Run to najnowsza paleta od Urban Decay, zainspirowana podróżami po najdalszych zakątkach świata. 21 odcieni o różnych wykończeniach w jednym opakowaniu, a każdy cień zawiera opracowany przez Urban Decay Pigment Infusion System - autorską mieszankę składników oferującą wyjątkową intensywność odcieni. W ramach dzisiejszego Beauty Monday przygotowałam swatche oraz makijaż wykonany kilkoma kolorami z palety.

Nasycone kolory, blask, długotrwały efekt po nałożeniu, gładkość, a także podatność na blendowanie. Ta podatność jest bardzo ważna ponieważ w łatwy sposób możesz z mocno nasyconego cienia zrobić mgiełkę. Możesz zobaczyć to w moim makijażu - na powiekach mam przede wszystkim dwa różowe odcienie, które w szybki sposób doprowadziłam niemalże do pasteli.
Swatche zaprezentowały moje córki - sprawa jest oczywista, są wakacje i spędzamy 24 godziny na dobę razem więc i pracujemy razem :). Kolory, które najbardziej do mnie przemawiają to róże, wszystkie brązy, miedzie i pomarańcze. Nie mówię nie fioletom, zieleniom, ale w chwili obecnej nie są w moim klimacie. Pomimo tego, że paleta może wydawać się pstrokata - jest w stanie sprostać większości wymagań. Trochę błyszczy, trochę jest matowa, kolorowa, ale jednak jest i nude.
Mam na sobie:
Twarz: The Ordinary 1.5, Kat von D 10-Year Anniversary Metal Crush Extreme Highlighter Gold SkoolOczy: Urban Decay paleta Born to Run, L'oréal Unlimited Mascara (za składaną szczoteczką).
Usta: Estée Lauder Magic LipTint Balm Wet Watermelon

Podoba Ci się paleta Born to Run? Które kolory najbardziej?
0 komentarze:
Prześlij komentarz