Agata
Manosa

Sisley Black Rose Skin Infusion Cream.

2017-06-09 - Agata Herbut



     Jednym z bestsellerów marki Sisley jest bez wątpienia maseczka Black Rose Cream Mask, o której pisałam w 2014 roku tutaj: Black Rose Cream Mask. Bestsellerem stał się także Black Rose Precious Face Oil (moja recenzja: Black Rose Precious Face Oil), którego do tej pory zużyłam dwie i pół buteleczki. W tym roku linia czarnej róży powiększa się o krem do twarzy Black Rose Skin Infusion Cream, czekałam na niego skrycie i miałam nadzieję, że linia będzie stale się powiększać!
Poznałam go w trakcie polskiej premiery i od razu wiedziałam, że będzie wyjątkowy. Dlaczego? Zapraszam do recenzji!





Black Rose Skin Infusion Cream to krem pielęgnacyjny do codziennego stosowania, który wypełnia i rozświetla skórę twarzy –
można stosować go zarówno na dzień jak i na noc. Formuła opiera się na trzech najważniejszych właściwościach gamy Black Rose czyli niebywale zmysłowa konsystencja, delikatny i uzależniający zapach oraz błyskawiczne i długofalowe działanie przywracające skórze młodzieńczy wygląd.
W składzie znajdziesz między innymi wyciąg z miechunki Alkekengi calyx, który ma podwójnie działanie wypełniające, oddziałuje na poziomie naskórka i skóry właściwej. Połączono go z ekstraktem z alg Padina pavonica, który wzmacnia nawodnioną warstwę skóry, aby wypełnić ją od wewnątrz.

Jest także wodny ekstrakt z czarnej róży, momentalnie wygładzający powierzchnię skóry, dzięki czemu lepiej ona odbija światło.

Ekstrakt z kwiatu hibiskusa, który nadaje skórze bardziej promienny wygląd. Ekstrakt z róży alpejskiej, bogaty w silnie działające antyoksydanty, przeciwdziała procesowi utraty blasku.
Kompozycja oleistego ekstraktu z czarnej róży, wody z róży majowej oraz olejków shea i z lnianki zapewnia błyskawiczne uczucie świeżości i komfortu i pozostawia skórę aksamitnie miękka.





Ogromną niespodzianką jest dla mnie konsystencja, jednocześnie lekka i otulająca, bardzo zmysłowa, sprawiająca ogromną przyjemność, która po zetknięciu ze skórą przeobraża się w mikrokropelki wody i wnika w głąb naskórka.

Skóra jest intensywnie nawilżona, nasycona wilgocią. Wydaje się być wypełniona od wewnątrz i wygładzona. Twarz sprawia wrażenie wypoczętej i bardziej promiennej. Pielęgnacja pomaga przywrócić skórze elastyczność i bardziej młodzieńczy wygląd, krem można stosować niezależnie od wieku. W moim przypadku najbardziej odczułam fakt bardzo głębokiego nawilżenia.







Sisley jak zawsze, dba o skład swoich produktów – podobnie jak w przypadku innych kosmetyków, Black Rose Skin Infusion Cream jest wypełniony po brzegi tym, co najlepsze.
Ekstrakt olejku z czarnej róży,
ekstrakt wodny z czarnej róży,
ekstrakt z róży alpejskiej,
róża majowa,
ekstrakt z miechunki,
ekstrakt z alg Padina pavonica,
ekstrakt z kwiatów hibiskusa,
olejki shea i z lnianki,
octan witaminy E,
roztwór biosacharydów oraz
gliceryna pochodzenia roślinnego.




Konsystencja, zapach, aplikacja, działanie – to wszystko sprawia, że krem Black Rose Skin Infusion Cream stał się produktem wyjątkowym.
Do plusów dodałabym także wydajność, krem jest naprawdę bardzo wydajny, wystarczy go odrobina. Myślę, że stosując go dwa razy dziennie jest w stanie być z nami przez ponad dwa miesiące, co jest zdecydowanie świetnym wynikiem.







Krem Sisley Black Rose Skin Infusion Cream jest już dostępny w sprzedaży,w sieci Douglas – koniecznie sprawdźcie jego konsystencję w perfumerii!