Duet dość imprezowy, wieczorowy i lekko zadziorny. Błyszcząca czerń Anny (Shopping Queen) i moja ukochana srebrna Layla to połączenie umilające mi wieczór urodzinowy znajomego. Tak, i wieczór i manicure był wyjątkowy! Obydwa lakiery są w każdym calu doskonałe - szybko schną, pięknie odbijają światło, a na paznokciach wytrzymują kilka dni.
O mojej Layli pisałam Wam już jakiś czas temu, pokazywałam zdjęcia i zachwycałam się. Moje uwielbienie do lustrzanego, srebrnego efektu nie zmalało i jestem nadal pod wrażeniem. Mirror Shine najlepiej wygląda na super zadbanych paznokciach (tak, moje są nadal w fazie odrastania), a w połączeniu z inną emalią wygląda naprawdę ciekawie. Jedyne skojarzenie jakie przychodzi mi do głowy patrząc na ten lakier to impreza (może to znak, że czegoś mi brakuje?).
Mimo, że nie przepadam za czernią (bardzo rzadko ją można zobaczyć na moich paznokciach) to propozycja marki Anny podoba mi się zdecydowanie. Może to przez jej metaliczność i obecność srebra, którego tak ostatnio pożądam?
Fajny efekt połączenia, chyba podoba mi się bardziej niż Mirror Shine solo... ale i tak najbardziej widzi mi się Anny w wersji bez dodatków. Chyba bliżej się z nim zapoznam. :)
OdpowiedzUsuńŁadna jest ta czerń.
OdpowiedzUsuńW sumie mogłabym taka pomalować pazurki.
pięknie
OdpowiedzUsuńPodoba mi się.
OdpowiedzUsuńuwielbiam lakiery Anny, ja nie noszę czerni ale ta jest ładna :D
OdpowiedzUsuńEfekt końcowy jest fantastyczny :)
OdpowiedzUsuńsuuper efekt;)
OdpowiedzUsuńPięknie to wygląda! :)
OdpowiedzUsuńciekawy duet :)
OdpowiedzUsuń