Masque Crème à la Rose Noire to jeden z tych produktów wokół których chodzi się, zasanawia, intensywnie myśli i jest się zachwyconym efektem, który jest absolutnie rewelacyjny.
Maska-Krem z ekstraktem z Czarnej Róży marki Sisley przywraca skórze witalność i młodzieńczy wygląd,
wygładza, wypełnia zmarszczki, rozświetla cerę.
Otulają skórę twarzy kremem o bogatej konsystencji i kwiatowym zapachu,
pozwala błyskawicznie odzyskać młodzieńczą witalność i świeżość cery jednocześnie odprężając, wygładzając i natychmiast rewitalizując skórę
dzięki formule bogatej w mikroelementy, witaminy i aktywne składniki
odmładzające, które poprawiają gęstość skóry.
Kremowa, świeża, wtapiająca się w skórę i pachnąca różą formuła maski
wypełnia zmarszczki i nawilża skórę, usuwa zmęczenie i napina rysy twarzy.
Maska skutecznie zwalcza oznaki starzenia się skóry, natychmiast przynosi jej
uczucie komfortu, a także zapewnia prawdziwą chwilę przyjemnności,
Producent zaleca aplikować grubą warstwę maseczki na skórę twarzy i na szyję,
Odczekać 10 do 15 minut, a następnie za pomocą płatka kosmetycznego
usunąć nadmiar preparatu. Ja nakładam odpowiednią ilość po wieczornym demakijażu i kładę się spać, przez noc skóra wypija wszystkie dobroci, a rano jest super nawilżona i pięknie wygładzona. Ślicznie, delikatnie pachnie, nie zapycha, nie powoduje uczucia ściągania skóry – jest idealna. To taki super ekskluzywny zabieg, który należy celebrować i koniecznie się przy nim relaksować – niezbędna jest więc długa kapiel, muzyka i dobry humor. Mam wrażenie, że po aplikacji moja skóra jest tak śliczna, że nie powinnam jej maskować żadnym podkładem czy pudrem – mogę dotykać w nieskończoność.
Moja próbka powoli się kończy, a ja jestem zakochana w tej obłędnej masce. Myślę, że mogłabym nią zastąpić krem na noc i stosować co dwa – trzy dni i przyznaję się – Sisleyowa maska to mój osobisty hit. Uwielbiam.