Tak, są to moje najpiękniejsze pigmenty. Bez wątpliwości. Poczwórny wytwór MAC to coś wyjątkowego, można siedzieć i patrzeć, podziwiać lub z tego zachwytu przez nieuwagę nieomalże zniszczyć. Podczas robienia zdjęć przez przypadek rozsypałam cały pojemniczek, wypbraźcie sobie moją minę…na szczęście prawie 3/4 zawartości uratowałam!
Na skórze:
Są piękne. Bardzo dobrze aplikują się i trwają dobrych kilka godzin na powiekach, są intensywne więc nie potrzebuję podrasowywania kolorów bazą. Piekielnie wydajne, błyszczące, przyciągające spojrzenia – czego mogę chcieć więcej? Jestem w pełni zaspokojona i obiecuję zdjęcia na oku jak tylko wyskubane zostaną mi brwi, co nastąpi już za parę dni! Z radości udało mi się nawet zrymować! 🙂
I moja pełna blasku dłoń, po zakończeniu zdjęć i zsypaniu nieszczęśnika do pojemniczka:
Pigment Aloha pochodzi z tegorocznej kolekcji Vera