Agata
Manosa

Chanel Rouge Coco 2015.

2015-03-24 - Agata Herbut




Lata temu już wiedziałam, że szminka Chanel to synonim luksusu. Piękny i trwały przedmiot pożądania.
Na studiach w moje ręce trafił pierwszy sztyft, a od tego czasu kilkadziesiąt innych kolorów. Jedyne, co się nie zmieniło to moje zdanie – nadal uważam, że jest bezkonkurencyjna.

Tej wiosny Chanel przedstawia aż dwadzieścia dziewięć nowych odcieni Rouge Coco (w Polsce dostępne są dwadzieścia cztery), podzielonych na sześć grup kolorystycznych. Formuła szminki jest jeszcze bardziej aksamitna, odżywcza i nawilżająca, a to wszystko za sprawą ekskluzywnych składników: kompleksu z olejku jojoba, masełka z mimozy, wosku ze słonecznika.

Paleta odcieni została podzielona na pięć sekcji kolorystycznych, spośród których każda dedykowana jest postaciom z życia Gabrielle Chanel.
Czerwienie to kochankowie, nude przypadły członkom rodziny, róże są przeznaczone dla przyjaciół, korale i oranże skierowane ku muzom zaś głębokie fiolety zostały zarezerwowane artystów.





Wśród czerwieni odnajdziemy Dimitriego (Dymitr Pawłowicz Romanow), którego Coco w latach dwudziestych odrzuciła wpędzając tym samym w depresję oraz Arthur (Boy Capel) – to on sfinansował pierwszą kolekcję i butik Chanel. Naturalne odcienie nude to na przykład
Julia i Antoinette – na cześć dwóch sióstr z którymi po śmierci rodziców Coco trafiła do sierocińca we francuskim Aubazine.

Romantyczne róże to najlepsi przyjaciele, odnajdziemy pośród nich Olgę Chochłową, znakomitą tancerkę i prywatnie żonę Pabla Picasso.

Korale, a pośród nich Misia, czyli kolor na cześć paryskiej protektorki artystów, która przetarła Mademoiselle szlaki w drodze na modowy szczyt.
Ostatnia gama poświęcona artystom – Ina Claire, hollywoodzka aktorka, którą Mademoiselle poznała podczas swojej podróży do Los Angeles w 1931 roku. Na kartach historii zapisała się jako pierwsza kobieta, która zagrała w filmie ubrana w kostium od Chanel.








Postanowiłam podzielić posta na dwie części i dzisiaj zaprezentuję Wam siedem pomadek Rouge Coco – każdą z nich testowałam kilkakrotnie po to, aby móc podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami. W większości przypadków wystarczy jedno pociągnięcie sztyftem, aby uzyskać piękny kolor – oczywiście przy czerwieniach musimy się zdecydowanie bardziej postarać przy aplikacji niż na przykład przy beżach. Czerwień musi być perfekcyjna więc najlepiej używać jej w duecie z pędzelkiem. Przed Wami: Edith, Adrienne, Légende, Antoinette, Emilliene, Ina oraz Gabrielle.


Czerwienie: Gabrielle,
Arthur,
Dimitri



Beże:
Adrienne,
Louise,
Julia,
Antoinette



Róże: Vera, Olga, Edith, Roussy, Légende, Marie, Cécile, Mademoiselle


Korale: Catherine, Téhéran, Sari Doré, Coco, Misia


Fiolety: Elise, Ina, Emiliene, Jean





To na co najbardziej czekacie czyli swatche oraz Rouge Coco na ustach.
Na pierwszym zdjęciu od dołu: Edith, Adrienne, Légende, Antoinette, Emilliene, Ina, Gabrielle. Drugie zdjęcie to Gabrielle na moich ustach.





Zdjęcie trzecie i czwarte: Emilienne





Zdjęcie piąte: Ina


Zdjęcie szóste: Antoinette





Zdjęcie siódme: Legende


Zdjęcie ósme: Adrienne





Zdjęcie dziewiąte: Ina


Zdjęcie dziesiąte: opakowanie Rouge Coco






Który z kolorów najbardziej przypadł Wam do gustu? Czy zdziwicie się jeśli napiszę, że podobają mi się wszystkie i w każdej z nich mogę odnaleźć coś wyjątkowego? Świetnie czuję się zarówno w cukierkowej Gabrielle jak i seksownej Edith.








To nie koniec opowieści! Ciąg dalszy nastąpi!