Volume Million Lashes Extra Black to nowa generacja maskary dla uzyskania efektu objętości miliona rzęs, producent obiecuje “cudownie gęsty, bosko powiększony wachlarz rzęs” oraz twierdzi, że to dzięki innowacyjnej szczoteczce – niezwykle gęstej uzyskamy efekt miliona włosków. Dozownik jest precyzyjny i nabiera optymalną ilość tuszu, bez grudek. Jak jest w rzeczywistości?
Maskara jest intensywnie czzarna, co dla wielu z Was jest na pewno kluczowe. Pojemność 9, 2 ml uważam za całkiem w porządku – część tuszy do rzęs z jakimi miałam do czynienia ma tylko 6 ml produktu.
Kolor jaki otrzymujemy na rzęsach jest intensywnie czarny, makijaż oczu wytrzymuje cały dzień w nienaruszonym stanie. Nic się nie osypuje, nie kruszy, nie odbija. Jedna warstwa tworzy delikatne podkreślenie i widoczne wydłużenie, dzięki kolejnej możemy uzyskać bardziej wieczorowy efekt. Zdaję sobie sprawę, że część z Was nie lubi silikonowych szczoteczek i jest to kwestia osobistych preferencji – dla mnie nie stanowi problemu. Jeśli chodzi o demakijaż – w zależności od ilości warstw jakie zaaplikujemy zmywanie nie jest uciążliwe (przy jednej, dwóch), większa ilość (ja taką stosuję bardzo, bardzo rzadko) musicie uzbroić się w cierpliwość. Chociaż tutaj też zależy to od produktu jaki stosujemy do demakijażu (u mnie zwykle jest to olejek, ale ostatnio używam mleczka).
Tusz do rzęs L’oreal Volume Million Lashes jest dostępny w kilku wersjach (aktualnie cztery), a jego cena to około 50 złotych.
Różnica, jaką możecie zobaczyć na zdjęciach (rzęsy pomalowane oraz saute) myślę, że jest dość widoczna i znaczna. Może miałyście okazję już jej używać? Co o niej myślicie?
Prudukt, który dzisiaj Wam przedstawiłam otrzymałam od marki L’oreal, nie ma to jednak żadnego wpływu na moją recenzję.