Agata
Manosa

Urban Decay Naked Heat.

2017-08-01 - Agata Herbut




Pierwsza paleta, którą od jakiegoś czasu się zachwycam – w momencie w którym wszyscy szaleli na punkcie matowych nude, ja miałam ich już serdecznie dość. W końcu coś się zmieniło i powracamy do tego, co według mnie najfajniejsze czyli mieszania – jedna paleta, różne wykończenia. Naked Heat to najnowsza paleta do makijażu oczu od Urban Decay, zawiera w sobie zarówno maty jak i błyski zatem każda z nas znajdzie w niej coś dla siebie. Mi najbardziej odpowiadają błyszczące, bursztynowe odcienie oraz brązy.






Część z odcieni, a właściwie wszystkie – w zależności od nastroju możesz aplikować solo. Dla mnie najszybszym makijażem wieczorowym byłyby odcienie Ember, Schorched, Lumbre, Hot Devil tylko z czarną kredką/eyelinerem i wytuszowanymi rzęsami. Dla mnie najpiękniejszym jest chyba jednak Ember – brąz z tysiącami drobinek, cudownie odbija i rozprasza światło, dla fanek głębokich brązów będzie również ukochanym.





Poniżej swatche, niestety wszystkie dwanaście kolorów nie mieści się na moim ręku od razu więc zrobiłam je w ratach. Nakładałam bez bazy zatem odcienie, które widzisz tak właśnie wyglądają w rzeczywistości.






Jeśli zastanawiasz się nad pigmentacją – na zdjęciach widać jak prezentują się bez bazy, ja jestem bardzo zadowolona. Ponieważ testuję ją codziennie od kilku dni w różnych konfiguracjach jestem w stanie już stwierdzić, że jest w stanie przetrwać kilkanaście godzin na powiekach bez zbierania się w załamaniach czy blednięcia (nie wiem jaki byłby maksymalny czas, ciekawe czy ktoś to sprawdził?).
Kolory – słyszałam zarzuty, że jest nudna, że jest wtórna – dla mnie nie jest, jest zdecydowanie bardziej ciekawa niż maty. Natomiast każda z nas wybiera to, co lubi więc ja uznaję Naked Heat za najbardziej udaną paletę z rodziny Naked.






Jak sprawdza się w makijażu? Wczoraj pokazywałam paletę w akcji w ramach Beauty Monday, możesz zerknąć: Beauty Monday: Heat. Paleta w ciągu kilku dni pojawi się w sprzedaży, będzie kosztowała 269 zł w cenie regularnej. Jeśli lubisz odcienie brązów, bursztynów, odrobinę burgundu i pomarańczy myślę, że warto przetestować ją w perfumerii – moim zdaniem jest naprawdę warta zainteresowania.




Co o niej myślisz? Jest w Twoim stylu?