Agata
Manosa

Miejsca: Face and Body Institute w Krakowie. Część trzecia.

2017-05-13 - Agata Herbut


Tej części bałam się najbardziej. Wypadałoby podzielić się jakimiś liczbami,

jakimś rezultatem. W kwietniu zakończyłam pakiet zabiegów w Face and Body

Institute, dlaczego czekałam niemal miesiąc na opublikowanie posta? Dzięki

rozmowom z dziewczynami z FBI dowiedziałam się, że wszystkie zabiegi, które

wykonywały działają przez jakiś czas, zatem najlepsze efekty widoczne będą po

kilku tygodniach.




Od niechcenia sięgnęłam po centymetr i zmierzyłam się, przed oczami miałam

wcześniejsze pomiary – z pierwszej wizyty u mojej super kosmetolożki Patrycji

Wyżkiewicz. Udeczka zmalały o dwa centymetry każde, brzuch na wysokości

pępka sześć centymetrów (to czułam po ubraniach!), ale talia?! Pierwsze co

zrobiłam – napisałam do Patrycji, żeby sprawdziła czy dobrze zmierzyłyśmy,

drugie – wiadomość do dietetyczki Ani Jasińskiej, w tej samej sprawie. Trzecie?

Poprosiłam Tomka, aby zmierzył mnie raz jeszcze bo może coś zrobiłam nie tak.

Dziewczyny, 13 centymetrów w talii. Trzynaście.


Oczywiście nie jest to sam tłuszcz, a w większości prawdopodobnie opuchnięcie,

jakieś zastoje wodne, ale ludzie! To jest trzynaście centymetrów. Przy czym –

moja waga nie zmieniła się jakoś diametralnie.

Jestem w sporym szoku jeśli chodzi o pomiary! A mój brzuch?

Wygląda naprawdę lepiej. Mniejsza ilość ciasta, skóra stała się bardziej zbita,

jędrniejsza, w lepszym stanie. Jest jej mniej! Wiem natomiast, że wyniki byłyby

lepsze, gdybym cisnęła mocniej ze sportem, ale tutaj mam jakąś wymówkę, a

nawet dwie: po pierwsze jestem trochę leniwa, a po drugie ciągnie się za mną

jakieś schorzenie kręgosłupa, które daje o sobie znać na przykład po bieganiu

albo w trakcie ćwiczeń.



Tak jak wspominałam w poprzednich postach, świetne efekty możesz uzyskać

łącząc zabiegi ze zmianą sposobu żywienia oraz z chociaż lekkim sportem. Myślę,

że najfajniejszy jest efekt na brzuchu, te z Was, które mają za sobą ciążę albo

jakiś duże wahania wagi wiedzą, że skóra, która nie wchłonie się żyje własnym

życiem i jest jej naprawdę sporo. Zatem moja także żyje swoim życiem nadal,

ale jest jej zdecydowanie mniej, ha! I nie wypływa niekontrolowanie zza portek.

Czy jestem na tak? Przyznaję, że byłam sceptycznie nastawiona ponieważ nie

wierzę w czary mary, które sprawią, że z grubego, zaniedbanego ciała,

przeoranego przez doświadczenia życiowe w ciągu kilkunastu godzin można

zrobić coś fajnego. Można dziewczyny! Przy kawałku Waszej silnej woli,

konsekwencji i chęci zmiany można naprawdę poprawić sobie samopoczucie i co

najważniejsze – zmienić swoje dotychczasowe przyzwyczajenia żywieniowe.

Tutaj mam oczywiście na myśli dietę – ja swojej nie trzymałam w stu procentach

ponieważ jestem łakomczuchem. Natomiast genialna rzecz, którą wpoiła we

mnie Ania Jasińska jest niechęć do junkie foods. Bywało tak, że po wizycie w

Face and Body Institute biegłam na pociąg przez jedną z galerii handlowych i

chcąc coś zjeść naprawdę nie miałam wyboru. Starałam się wybierać jak

najmniejsze zło, nie zawsze się to udawało. Poniżej możesz zerknąć na efekty, kropeczki widoczne na moim brzuchu to wkłucia po mezoterpaii (znikają po kilku dniach). A jak było wcześniej? Tutaj zdjęcia.





Zapomniałam odpowiedzieć na pytanie, polecam! Tak, tak! I dziewczyny z FBI

także. Przy okazji pobytu w Krakowie idę do nich już zupełnie prywatnie na

zabieg na twarz, jak dla mnie to najlepsza rekomendacja!




Więcej?

post numer jeden w którym opisuję zabiegi


post numer dwa w którym jestem już w połowie zabiegów i opisuję pierwsze efekty


wszystkie informacje na temat zabiegów znajdziesz na stronie Face and Body Institute.