Agata
Manosa

Guerlain podkład Lingerie de Peau Skin Fusion.

2017-01-18 - Agata Herbut




Przez moje dłonie przewinęły się dziesiątki, jeśli nie setki podkładów. Mniej więcej 1/10 z nich została ze mną na dłużej, zainteresowała mnie, sprawiła, że nosiłam z wielką przyjemnością i polecałam swoim koleżankom, a także czytelniczkom.
Lingerie de Peau Skin Fusion nie jest super świeżą nowością, na rynku jest od jakiegoś czasu, ale nie zmienia to faktu, że warto o nim napisać. Dlatego też dzisiaj zapraszam Cię na post o podkładzie niemalże idealnym.





Dlaczego niemalże idealnym? Ponieważ tak jak w przypadku wszystkiego, co nas otacza tak i również w przypadku kosmetyków – nie ma stu procentowych ideałów. Zawsze znajdzie się osoba, której coś nie będzie pasowało, nie ma więc co szastać tak dużymi słowami!
Poszastam zatem innym, a mianowicie: świetny!

Lingerie de Peau przede wszystkim wspaniale stapia się ze skórą, pozostaje niewyczuwalny i niewidoczny. Jego świeża i lekka konsystencja gładko rozprowadza się. staje się drugą skórą, aby w naturalny sposób podkreślać jej piękno przez cały dzień.

Winowajcą jest mikrosiateczka Bio-Fusion czyli kompozycja naturalnych niteczek jedwabiu oraz lnu, splatających się w eteryczny i niewidoczny woal, który tworzy na powierzchni skóry delikatny i idealny makijaż. Wygładzające rozciągliwe włókienka przylegają do skóry i utrwalają makijaż, który pozostaje nieskazitelny przez cały dzień.
Z kolei kompleks Silk-Fusion łączy w sobie nawilżające proteiny jedwabiu i łagodzący ekstrakt, które sprawiają, że skóra pozostaje aksamitna w dotyku przez długie godziny.

Lingerie de Peau ma wyjątkowy i delikatny kwiatowy zapach. Pierwsza nuta brzoskwini łączy się z akordem roślinnym skomponowanym ze świeżych i musujących nut. Różę, malinę i jaśmin w nucie serca podkreśla pudrowa baza zapachu, w skład której wchodzą: nuta balsamiczna, żywica i białe piżmo. Tak, to jeden z najpiękniej pachnących podkładów i co ważne – nie przeszkadza to zupełnie w noszeniu.

Odcień, który posiadam to najjaśniejszy czyli 01N Très Clair. Pięknie dopasował się do mojej jasnej karnacji, lekko rozjaśnia, ale nie wybiela – myślę, że ten kolor świetnie będzie współgrał z porcelanową skórą. Jest lekki, ale naprawdę dobrze kryje już przy pierwszej warstwie – dla mnie było to mocne zaskoczenie. Spodziewałam się kolejnego podkładu o minimalnym kryciu i sporej dawce półprzezroczystości. Po Lingerie de Peau cera jest ujednolicona, rozświetlona i wygląda zdrowo.






Lingerie de Peau bezapelacyjnie trafia na listę moich ulubionych podkładów! Jestem z niego bardzo, bardzo zadowolona i uważam, że naprawdę warto bliżej mu się przyjrzeć.






Na zdjęciu powyżej możesz zobaczyć efekt na mojej skórze, podkład zaaplikowałam na skórę bez bazy, nie przypudrowywałam jej – dodałam odrobinę różu do policzków. Moim zdaniem całość wygląda bardzo naturalnie i promiennie, prawda?