Agata
Manosa

Azjatycki tydzień: Ulubieńcy kosmetyczni prosto z Azji!

2016-10-12 - Agata Herbut

Dzisiejszy post z azjatyckiego tygodnia to ulubieńcy kosmetyczni z niemal każdej kategorii i uwaga, nie są to moi ulubieńcy!
Zbyt mało jeszcze wiem o dalekowschodniej pielęgnacji, poprosiłam jednak o pomoc Magdę, którą miałaś okazję poznać w ramach mojego projektu pro make up artist (pro make up artist: Magdalena Łach).
Magda jest prawdziwą kopalnią wiedzy, przetestowała setki kosmetyków, używa ich na co dzień zatem moim zdaniem jest to najlepsza rekomendacja. Czytaj, oglądaj, zadawaj pytania i inspiruj się!



Olejek myjący: używam balsamów myjących w formie gęstej pasty, która

pod wpływem ciepła zmienia się w olejek, nie ma już potrzeby stosowania

płynów dwufazowych: Erborian Solid Cleansing Oil (wersja droga –

przepięknie pachnie, a w składzie same naturalne olejki i 7 ziół, dostępna

w Sephorze), TonyMoly Aquaporin Cleansing Sherbet – tani i doskonały.



Żel myjący: do demakijażu uwielbiam pianki, które są lekkie i nie

podrażniają skóry. Rano stosuję tylko piankę, wieczorem balsam + piankę.

Skinfood Green Tea Bubble Cleansing Foam, Neogen Cranberry Real

Fresh Foam (naturalne składniki, są widoczne na dnie każdej pianki

Neogen, fantastycznie się pienią). Missha Super Aqua Oxygen Micro

Visible Deep Cleanserto bardzo gęsty żel do demakijażu, nakładamy go

na makijaż, zostawiamy parę sekund na twarzy do naturalnego spienienia,

dodajemy odrobinę wody i masujemy: efekt super czysta, dotleniona skóra

bez śladu makijażu.







Esencja – Tonik: Sana Nameraka Honpo – zawiera izoflawonidy z soi,

doskonale nawilża, koi; z tej samej serii Soy Milk Moisturizer – bardziej gęsta

wersja do nakładania na esencję; Hadalabo Rohto Gokujyn Hiarulonic

Acid Lotion, lub wersja Super – klasyka lotionów z kwasem

hialuronowym.


Serum – Treatment: Missha Time Revolution Night Repair New

Activator Ampule to zastępstwo za słynne serum Night Repair Estee

Lauder – działa fantastycznie i jest dużo tańsze niż EL. Missha The First

Treatment Essence (kultowa już esencja i must have każdej toaletki),

Missha Misa Geum Sul Essence Booster – gęsty żel z prawdziwym

złotem, wyciągiem z żeńszenia i poroża jelenia, oraz sfermentowanego

grzyba Reishi, może być traktowana jako etap pomiędzy esencją i serum

lub jako serum; OST C21 Serum – serum z czystą witaminą C o stężeniu

21%, więcej nie można „zapakować” do serum: rozjaśnia, ujędrnia,

wygładza i zmniejsza pory: kocham!


Krem pod oczy: Mam olbrzymia słabość do kremów pod oczy z

wyciągami z koreańskich ziół. Są to bezsprzecznie najlepsze i

najskuteczniejsze kremy jakich używałam, testuję każdy, który wydaje mi

się ciekawy w składzie. Moje ulubione: Donginbi Red Ginseng

Concentrated Moisturaizing Cream & Oil Serum – krem z wyciągiem z

5-letniego, koreańskiego, czerwonego żeń szenia o działaniu

nawilżającym, odżywczym, redukującym zmarszczki – dla naprawdę

wymagającej skóry pod oczami, tak bardzo go lubię, że mam z tej serii

jeszcze serum w postaci olejku – doskonałe! The History of Whoo

Q&Yin Eye Cream (krem z porożem jelenia), Sulwhasoo Rejuvenating

Eye Cream (zawiera wyciąg z czystego żółtego żeń szenia).







Maska na noc: Sulwhasoo Overnight Mask – cudo w tubce, nieważne

ile śpię, ta maska ukrywa wszystkie oznaki zmęczenia, skóra jest miękka,

aksamitna, można stosować ją samodzielnie, ale działa najlepiej jako

ostatni etap pielęgnacji wieczornej.


Maska do masażu: Missha Near Skin Firming Peptide Self Control

Massageto maska, która odżywia i złuszcza skórę w niezwykle łagodny

sposób, zostawia lśniącą, odżywioną, miękką skórę – idealna na wieczór.

DetClear Aroma Peeling Jelly jest galaretką żelową, która w 3 sekundy

oczyszcza skórę z pozostałości makijażu, kurzu, tłuszczu zanieczyszczeń,

zamiennik słynnego japońskiego żelu Clear Gel.


Maska dotleniająca: typ masek, które „bombelkują” na skórze,

dostarczając tlen w głąb komórek, dla mieszkanek dużych miast, trzeba

się przyzwyczaić do łaskotania 🙂 SU:M37 Bright Award Bublle-De

Mask, Missha Super Aqua Oxygen Micro Essence Peeling (ta

maseczka dodatkowo działa jak peeling DetClear).


Maseczka w płachcie: Kose Cleer Turn White Tranexamid Acid,

Hiarulonic Acid; Kracie Hadabisei 3D Hiarulonic Acid, zdecydowanie

wolę maski japońskie, wg mnie dają lepsze efekty, wybieram zawsze te,

które działają nawilżająco, przeciwzmarszczkowo i na przebarwienia; pod

oczy uwielbiam plasterki Kracie Hadabisei z kolagenem i kwasem

hiarulonowym, zaczynam od nich makijaż oka.


Maska oczyszczająca: Innisfree Jeju Super Volcanic Pore Clay Mask

koreański klasyk, Dr. Jart Dermaclear (na bazie 3 glinek żółtej, różowej i

zielonej) – maska, która jest jednocześnie pianką myjącą, po upłynięciu 3

min masujemy ją z wodą do uzyskania pianki; obie maseczki oczyszczają

skórę tłustą, rozjaśniają, wygładzają, dostarczają mikro i makroelementów


Kosmetyki na wypryski: CORSX Acne Pimple Master Patch – plasterki

na wypryski na noc, Ciracle Red Spot Cream – gojący krem punktowy,

Chica y Chico Asta-Z 4.0 – magicznie wygajający krem, również świetnie

nawilża i rozjaśnia miejsca po wypryskach.


Krem na dzień: Bio Essence Face Lifting with ATP & Royal Jelly

krem, który wyszczupla twarz, ujędrnia i świetnie nawilża, jestem mu

wierna od 4 lat; kupuję jego różne wersje na zmianę.


Krem na noc: zastępuję je bogatymi esencjami lub ampułkami na koniec

nakładam maskę na noc.






Filtry: Wszystkie filtry jakich używam mają blokadę UVA i UVB z faktorem

50 PA+++, są lekkie, beztłuszczowe i nie dają białej warstwy: Biore Rich

Watery Essence Sunscreen, Anessa Shiseido, Hada Labo UV Creamy

Gel, Hada Labo UV Moist Emulssion.


Krople do oczu: japońska marka Rohto ma szeroki wybór kropli z

mentolem, rozjaśniają oko i nawilżają, zawierają witaminy i mikroelementy,

można ich używać z soczewkami.


Narzędzia do pielęgnacji skóry: guasha – masażer do twarzy z jadeitu,

likwiduje opuchnięcia, ściąga toksyny ze skóry, wyszczupla i ujędrnia;

Missha Face Skin Tightning Auto Massager: małe urządzenie, które

mieści się w każdej kosmetyczce, wibruje 1700 razy na minutę, używane

po pielęgnacji wprowadza aktywne czynniki do skóry i podnosi jej

witalność, elastyczność, polecany głównie na skórę po oczami; Italy

Towel – koreański odpowiednik rękawicy do masażu, całkowicie złuszcza

martwy naskórek po kąpieli, nie lada satysfakcja!


Koreańskie kosmetyki do makijażu uwielbiam za to, że są bardzo często

eco friendly, marki starają się nie testować ich na zwierzętach, mają

przyjazne skórze, naturalne składy. Koreańskie road shopy wprost

prześcigają się w tworzeniu nowych formuł, kolorów, wykończeń; więc

kosmetyki są coraz lepsze i tańsze. Dobry makijaż nie musi kosztować

fortuny, marki dbają też o piękne opakowania.



Podkład: Koh Gen Do Maifanshi Aqua Foundation: lekki, naturalny

makijaż – skóra wygląda jak wypolerowana, używam TYLKO na specjalne

okazje, jest na prawdę drogi, ale całkowicie wart swojej ceny. Jest to

japońska wersja fluidu HD. Warte polecenia są również płynne

rozświetlacze z tej gamy.


Krem BB: Mam wiele różnych kremów BB i każdy stosuję w zależności od

potrzeb. Odkrywałam je przez lata 🙂 dlatego jest ich dużo.

Missha Perfect Cover na pierwszym miejscu za ilość odcieni i za to że

jest to mój pierwszy krem BB sprzed 6 lat i wciąż lubię go tak samo,

Skin79 VIP Gold Collection Whitening mimo szarego odcienia „robi” ze

skórą coś pięknego, Klairs BB Cream (za piękny kolor i krycie, nie utlenia

się przez cały dzień), Elishacoy Gold Mineral BB Cream (naturalny eco

składniki i rozświetlona skóra); Lioele Waterdrop BB Cream (lekki,

beztłuszczowy – idealny na lato), Lioele Dollish Vita Veil BB Cream

#purple (moja magia na dni kiedy skóra jest poszarzała i smutna, może

być stosowany jako baza), Hera CC Cream – luksusowy, miękki w

wykończeniu krem CC, może stanowić bazę pod makijaż lub pod krem

BB.


Baza pod makijaż: Wybieram bazy o działaniu silnie nawilżającym i

odbijającym światło z fioletowym lub różowym wykończeniem, co przy

mojej żółtej karnacji daje efekt zneutralizowania zmęczenia i pozbycia się

zielonkawo – żółtej skóry. VDL Lumilayer Primer (lepszy niż MAC Strobe

Cream!), Hera Magic Starter #2 (podobny do VDL), Etude House Nymph

Aura Boosting Primer (prawdziwa dewy skin w tubce!).


Puder sypki: Innisfree No Sebum Mineral Powder: kultowy puder sypki,

bez koloru w maleńkim opakowaniu, przypomina w wykończeniu pudry

HD, w ogóle nie wysusza i nie jest widoczny na skórze, świetny do

poprawek w ciągu dnia.


Korektor pod oczy: Skinfood Salomon Dark Concealer optymalnie

kryjący i niwelujący całkowicie cienie pod oczami, bardzo gesty kremowy,

odżywczy z wyciągiem z oleju z łososia. A’Pieu Duo Tip Concealer z

funkcją korekcji barwnej np: lekki korektor fioletowym i beżowym

wykończeniu na przebarwienia, cienie, do wyboru jest kilka wersji.


Korektor miejscowy: The Saem Perfect Tip Concelaer płynny, super

kryjący korektor na niespodzianki, wokół nosa i pod oczy.


Kredka do oczu: Holika Holika Jewel Light Waterproof Eyeliner:

bardzo kremowa, sunie gładko, po minucie jest nie do usunięcia. Olbrzymi

wybór kolorów, moje ulubione to czerń, czerń z opiłkami, bordo, granat z

opiłkami.


Cienie do oczu: ponieważ azjatyckie cienie nie są szczególnie

napigmentowane wybieram te, które mają połysk. Najpiękniejsze z

szeroką gamą odcieni ma Aritaum, Shine Fix Eyes to cienie w formie

sprasowanych metalicznych pigmentów. Jestem od nich uzależniona.


Liner: Mote Takumi Liner with Kumano Brush niezwykle precyzyjny,

niezykle trwały, najlepiej sprzedający się japoński liner; zamiennik dla

linera Toma Forda.


Róż: Tonymoly Crystal Blusher – szeroka gama kolorystyczna, Missha

M Soft Blending Stick: kremowe róże, również do konturowania i

rozświetlania, właśnie pojawiły się nowe kolory i formuła. Najbardziej lubię

nieoczywiste kolory takie jak jaskrawe mandarynkowe róże, albo fiołkowe

pastelowe odcienie. Nigdy mnie nie zawodzą róże z kolekcji Etude House,

moim ulubionym produktem jest seria Nymph

Aura Volumer ,mam wersję bezbarwną oraz #04 złotą i

02# różową niestety jest to bardzo stara kolekcja EH i może być trudno ją

dostać.



Tusz do rzęs: wybieram japońskie maskary głównie z marki Majolica

Majorca, są bardzo trwałe i w ogóle się nie rozmazują, czasem nawet

ciężko je zmyć :).




Szminka: nie lubię u siebie szminek z połyskiem, zawsze szukam tych o

pełnym matowym wykończeniu z bardzo nasyconą pigmentacją. Heimish

Dalism Gradation Cushion Tint to zamiennik dla kredek NARS,

przepiękne nasycone kolory, na pewno nie jest to tint 🙂 oraz The Saem

Eco Soul Kiss Button Lips Matte (matowa szminka w formie sztyftu, nie

wysusza, wspaniała gama kolorystyczna) to moje dwie ulubione ostatnio

szminki

Tint: Peripera Peri’s Water Tint od kiedy je zobaczyłam jestem ich

wierną fanka, są urocze i bardzo dobrze nasycone, używam ich pod

szminki i jako róż.




Przebrnęłaś?! A może masz swoich azjatyckich ulubieńców?