Agata
Manosa

Letni czasoumilacze!

2016-08-11 - Agata Herbut

Nie trafiłam z pogodą w mojego posta. Za oknem chyba jest jesień, ale mam nadzieję, że lato jeszcze wróci. Jeśli nie, post potraktuję jako informację o produktach, których lubiłam używać w czasie upałów, ot tak! Kosmetyków nie jest spektakularnie dużo, ale są to bardzo przyjemne specyfiki, których zadaniem jest umilać czas przeznaczony na pielęgnację.



L’occitane Verbena edt.


Nic innego jak świeżość prosto z Prowansji.
Nuty werbeny i owoców cytrusowych sprawiają, że woda toaletowa Werbena jest unisex. Zapach będący symbolem Prowansji, zamknięty w wodzie toaletowej, stał się również symbolem L’occitane, a z okazji 40-lecia marki oraz w hołdzie naturalnemu bogactwu Prowansji, stworzono limitowaną edycję kolekcji Werbena. Jej opakowania zostały ozdobione ukośnymi pasami w różnych odcieniach zieleni, które przywodzą na myśl oglądane z lotu ptaka pola werbeny. Zapach świetnie komponuje się z palącym słońcem i suchym piaskiem, sprawdziłam! (199 zł/100 ml)


Kiehl’s, Daily Reviving Concentrate.

Serum na dzień pobudzające skórę – i tak jak się spodziewasz ma totalnie energizujący zapach i kolor, dla mnie to bomba dobrego nastroju. Lekkie, skoncentrowane, o formule nie zawierającej parabenów i zawierające w 100% składniki pochodzenia naturalnego. Sekretem jest połączenie dziewięciu ekstraktów i olejków roślinnych, jego ultralekka formuła szybko się wchłania i pomaga chronić skórę w ciągu dnia, kiedy jest najbardziej narażona na zanieczyszczenia środowiska. Dla mnie najważniejszy jest fakt, że specyfik pomaga korygować oznaki zmęczenia (hej! wszystkie mamy wiedzą o czym mówię!), totalnie poprawia wygląd zszarzałej cery. Serum zawiera olejek z korzenia imbiru (uwielbiam imbir!), słonecznika i tamanu. Skóra naprawdę czuje się pełna energii, wygląda na rozświetloną i pobudzoną – na pewno w tym wszystkim wielką rolę odgrywa zapach, tak jak wspominałam jest energetyczną bombą.
Jeśli chodzi o stosowanie, powinnaś wmasować dwie, trzy krople w oczyszczoną skórę twarzy i wykonać lekki masaż (omijając bezpośrednią okolicę oczu) (97 zł/ 15 ml tubka).



Stenders, Antycellulitowy olej do masażu.

Naturalny, głęboko odżywczy olej do masażu ciała o klinicznie udowodnionej skuteczności. Wzmocniony 5 silnymi olejkami eterycznymi – z mięty, bergamoty, cytryny, słodkiej i gorzkiej pomarańczy – zmieszanymi ze zmiękczającym skórę olejem ze słodkich migdałów i pestek winogrondla zapewnienia zauważalnych rezultatów. Regularny masaż pobudza mikrokrążenie, dzięki czemu poprawia elastyczność i gładkość skóry, zapobiegając i widocznie redukując oznaki cellulitu. Czy pozbyłam się dzięki niemu cellulitu? Szczerze, nie wiem bo nie do końca nastawiałam się na tego typu efekty – stosowanie go oraz masaż sprawia mi wielką przyjemność więc na tym się skupiałam. Ah i pachnie naprawdę pięknie, świeżo i cytrusowo (62,90/150 ml).





Origins, Olejek do demakijażu.


Od jakiegoś czasu polubiłam się, a może nawet uzależniłam od olejków do demakijażu. Mam za sobą już kilka marek, skończyłam opakowanie Resibo oraz balsamu Clinique (to ten, który przy zetknięciu z wodą zamienia się w olejek). Origins proponuje produkt o lekkiej formule z niezatykającymi porów olejkami z oliwek, słonecznika, sezamu i szafranu z wysoką skutecznością usuwa makijaż i zanieczyszczenia powstałe na Twojej twarzy. Orzech kukui i makadamia podtrzymuje naturalne nawilżenie, witamina E pomaga niwelować szkodliwe działanie czynników środowiskowych wywołujących podrażnienie. Świetnie sprawdza się zarówno w pielęgnacji dziennej jak i wieczornej, a
zapach grejpfruta, pomarańczy i cytryny jest w stanie w trzy sekundy postawić mnie na nogi (105 zł)




Nuxe, Preparat pod prysznic do ciała i włosów po opalaniu.


Bardzo cenię francuską markę Nuxe i ich produkty, choć przyznam, że większą psychofanką jest moja siostra. Latem Nuxe proponuje nam
preparat myjący do ciała i włosów nie zawierający siarczanów, wzbogacony o ekstrakty z hiacynta wodnego i kwiatów puakenikeni, łagodnie oczyszcza skórę i włosy nie wysuszając ich. Oczyszcza ze wszelkich pozostałości: filtrów UV, soli morskiej, chloru i piasku. Skóra dzięki niemu jest miękka, nawilżona, a włosy lekkie i błyszczące. I jak na Nuxe przystało – pięknie pachnie! (ok. 25 – 30 zł)





dr Irena Eris, Provoke, puder rozświetlający.


Kosmetyki, które są produkowane przez panią Irenę cenię bardzo mocno. Uważam, że to jedna z genialnych, polskich marek, która wciąż się rozwija i potrafi zaskoczyć. Tak chyba właśnie jest w przypadku linii makijażowej Provoke. Puder, który widzisz na zdjęciach oprócz tego, że wygląda pięknie ma jeszcze jedną zaletę – harmonijnie łączy trzy słonecznie świetliste kolory, nadając cerze ciepły blask. Pozwala uzyskać naturalny efekt promienistej i wypoczętej skóry twarzy, lub przy intensywniejszym użyciu, efektowny makijaż w stylu „glamour”. Możesz wypróbować go także jako cień do powiek, pięknie rozjaśnia spojrzenie. (65 zł).




Phyto Paris, Phytokreatine Extreme Exceptional Cream.


O Keratynowym kremie odbudowującym prosto z Francji pisałam kilka dni temu więc zapraszam Cię do wpisu:
Phyto Paris. Trzy produkty do pielęgnacji włosów suchych i zniszczonych.






Znasz któryś z produktów? Który chciałabyś najbardziej wypróbować?