Dla każdej z nas czym innym, ale na pewno są w niej kwiaty, trochę zieleni, świeżości, może porannej rosy albo miasto w chwilę po ciepłym deszczu?
To właśnie ten deszcz był inspiracją do powstania posta, dzisiaj czułam go na własnej skórze, na dłoniach, na nosie, na czole. Nareszcie nadchodzi, z dnia na dzień jest coraz bardziej zielono, coś wisi w powietrzu, buzuje. Moje typy to właściwie przekrój przez to, co lubię – w każdym z tych zapachów odnajdę coś dla siebie, jakieś wspomnienia. Kilka z nich jest ze mną od dość dawna, to kolejne flakony i kolejne opowieści.
– Tom Ford, Mandarino di Amalfi.
Tak naprawdę to może być zarówno wiosna jak i lato. Jest tutaj estragon, czarna porzeczka, bazylia, mandarynka, bergamotka, grejpfrut, czarny pieprz, kolendra, kwiat pomarańczy, szałwia muszkatołowa, jaśmin, shiso, wetiwer, ambra, labdanum, cywet, piżmo, a przede wszystkim świeżość – zrównoważona, gładka i rozkochująca w sobie. Nie jest to świeżość, którą możecie znać z typowo cytrusowych zapachów – w Mandarino di Amalfi jest ona idealna, pięknie owija się dookoła nadgarstków i szyi, bez niespodzianek i niekontrolowanych wybuchów nadmiernej ilości kwaskowatości. Złoto i turkus. Orzeźwienie. Szczęście. Beztroska.
– Chanel, Chance eau Tendre.
Najbardziej słodka z całej rodziny Chance. Grejpfrut, absolut jaśminu, pigwa, owoce, hiacynt, ambra, irys, drzewo cedrowe, białe piżmo – wszystko to składa się na kompozycję lekką, pełną czułości, zmysłową. Moje skojarzenia? Dotyk, nieśmiały jak przy pierwszych miłosnych spotkaniach. Powodujący szybsze bicie serca, poczucie bezpieczeństwa i … niewiadomą.
– The Body Shop, Italian Summer Fig.
Zawiera w sobie wszystkie cechy soczystych fig, dojrzewających powoli pod włoskim niebem, słodycz zielonych liści zaprawionych nutką goryczy, mlecznosoczysty miąższ owoców oraz otulający aromat drewna. Świeżość zielonych liści winogron, krokusa i oceanicznej bryzy w nutach głowy, została zbalansowana kobiecymi, kwiatowymi nutami toskańskiej róży w sercu zapachu, a także ciepłym, otulającym aromatem bursztynu i dębowego drewna. To cudowna zmysłowa podróż przez letnią krainę aromatów, jednocześnie głębokich i delikatnych. Jest naprawdę wyjątkowo i szczerze? Totalnie wakacyjnie.
– Boucheron, Quatre.
Quatre opisywane są jako kwiatowo – owocowe czyli wydawałoby się najbardziej powierzchowny i nudny sort. Nutami głowy są grejpfrut, cytryna, pomarańcza i tangeryna. Nutami serca jabłko, jaśmin, brzoskwinia, róża i truskawka natomiast bazy karmel, drewno kaszmirowe, wanilia, białe piżmo i cedr. Orzeźwiające, energetyczne i zmysłowe. Soczysty grejpfrut połączony ze słodką brzoskwinią i delikatnym akcentem wanilii.
Pisałam o nich, że są moim jesiennych signature scent, okazuje się, że wiosennym również.
– Hermes, Un Jardin en Mediterranee.
Jest krystaliczny, zwiewny, wyjątkowy i zwyczajnie piękny – począwszy od flakonu kończąc na zdjęciach reklamowych. Ogródki Hermesa to dla mnie jedno z ważniejszych odkryć i zapachy, które mogłyby mi towarzyszyć bez końca. Jest w nim coś, co kojarzy Ci się z przyjemnością, szczęściem, radością. Ciepła nagrzana słońcem ziemia i dojrzałe owoce, chwilę póżniej lekko ziołowy akord ziołowy. On żyje własnym życiem – raz jest suchy, po chwili wilgotny i zielony. Nie znam drugiej takiej kompozycji, dla mnie majstersztyk.
– Alaïa Paris, Alaïa.
Pierwszy zapach od Azzedine Alaïa, z jednej strony świeży, z drugiej zmysłowy i pociągający. Nuta głowy wody perfumowanej to doznanie zwiewne nuty i różowy pieprz, w sercu odnajdziemy frezję i peonię, na końcu natomiast czeka na nas
doznanie nagiej skóry: nuty zwierzęce i piżmo. Warto poznać.
– Etat Libre d’Orange, Remarkable People.
Grejpfrut, akord szampana (no proszę Cię, kto nie chciałby rano pachnieć szampanem?!), kardamon, jaśmin, JE Curry, czarny pieprz, labdanum, drzewo sandałowe, lorenox. W związku z tym, że marka tworzy totalnie fascynujące produkty – uważam, że najlepszą opcją jest poznać je wcześniej – na przykład tak jak ja czyli z pomocą próbek. Kompozycja jest skierowana do tych z nas, którzy są przebojowi i pewni siebie, a że raczej nigdy nie powinnyśmy brać w stu procentach na poważnie takiego przekazu – prorokuję sukces niezależnie od temperamentu czy charakteru.
– Clarins, Eau Dynamisante.
Po pierwsze: uwielbiam. Po drugie: kocham. Po trzecie: kojarzy mi się ze wszystkim, co dobre. Twórcą kompozycji zapachowej jest Jacques Courtin-Clarins, w nucie głowy znajdziemy pomarańczę, koriander, kminek i cytryna amalfi. W sercu rozbrzmiewa rozmaryn, gozdzik ogrodowy, kardamon, bazą natomiast jest paczula. Dla mnie majstersztyk, doskonała całoroczna propozycja (chociaż wiem, że jest wybierana szczególnie latem).
– Origins, Ginger Essence Sensuous Skin Scent.
Starożytna chińska tradycja utrzymuje, że tam, gdzie jest yin, musi być yang. I tak pachnący pikantnym ogniem imbirem jest równoważona przez orzeźwiającą pełną gorliwości bergamotkę, cytrynę i limonkę, by stworzyć zmysłową synergię między ciepłem i chłodem, energii i spokoju, burzą i ciszą.
Skóra jest otoczona kuszącym aromatem, któremu trudno się oprzeć – to zdecydowanie jeden z najprzyjemniejszych aromatów, jakie posiadam – uwielbiam imbir, ten prawdziwy, ze szczyptą cierpkości.
– Sisley, Eau de Sisley 2.
Eau de Sisley 2 jest świetlisty i orzeźwiający, jego otulające ciepło jednak w końcowej fazie rozwijania się zapachu sprawia, że jego świeżość przeistacza się w przytulną słodycz. Nuta głowy to kardamon, bergamotka, bazylia, w sercu rozbrzmiewa irys wodny, jaśmin egipski, fiołek alpejski, róża. Nutą bazy stała się paczuli, vetiver, drzewo cedrowe, drzewo sandałowe. Niebieska siostra czyli woda oznaczona numerem 2 jest fenomenalnie dobrana i wyważona, wszystko składa się w rajską całość. Jest świeżo, ale i kobieco, elegancko i wytrawnie.
– Shiseido, Ever Bloom.
Ever Bloom to kompozycja całoroczna, latem nie przytłoczy Cię nadmiarem kwiatów, a wiosną rozbudzi i doda energii. Jest tutaj coś magicznego i jakkolwiek oklepanie i tandetnie to zabrzmi – są wyjątkowe. Mam wrażenie, że dedykowane są każdej z nas, niezależnie od wieku i funkcji jaką pełnimy w życiu. Aurélien Guichard przekonuje, że jego kreacja jest czymś więcej niż tylko wonią. To postawa, stan umysłu, subtelne wyrafinowanie zawarte w każdej kropli – dowiadujemy się od twórców marki.
Moja wiosna, bardzo różnorodna i wyjątkowa. Do listy powinnam jeszcze dodać wodę kolońskąAtelier Cologne Figuier Ardent (a także inne propozycje marki, chociażby Mandarine Glaciale), pachnącą deszczem kompozycję Jour d`Hermes Absolu od Hermes. Lekkie Eau Fraiche, Eisenberg czy klasykę klasyki Mademoiselle, Chanel.
Czym pachnie Twoja wiosna? Z czym kojarzy Ci się jako pora roku?