Agata
Manosa

Wszystkie chcemy być jak Kim Kardashian.

2015-04-16 - Agata Herbut

…albo chociaż jak Kanye West. Oczywiście, że tytuł posta to zwykła prowokacja, ale biorąc pod uwagę to, co widzę dookoła zaczynam powoli w to wierzyć. Opcja Kim wydaje się być bardziej obecna w Stanach niż u nas jednak to pewnie tylko kwestia czasu, gdy większość dziewczyn, które są Klientkami wizażystek/ów będą chciały być wykonturowane właśnie jak Kim.
“Sekret konturowania według Kim” jest tak wielką tajemnicą, że wizażyści znają ją od dziesiątek lat, a do tej pory używali zapewne raz na jakiś czas. Wszystko się jednak zmienia, a patent na miks rozświetlacza i bronzera w chwili obecnej jest czymś normalnym i nie wierzę, że użyję tego słowa… naturalnym.






Codzienne nakładanie kilku warstw produktów wyglądając przy tym jak zebra stało się dość oczywiste i akceptowalne. Instagram, Facebook czy Pintrest codziennie karmią nas naturalnym lookiem a’la Kim – cała stylizacja nie trwa dłużej niż 4897036202 minut, ale liczy się efekt końcowy, który nie ma co ukrywać jest dość intensywny?
Nie odmawiam Wam prawa do konturowania ani noszenia makijaży ponieważ sama to robię, ale mam wrażenie, że natural makeup powoli zaczyna być zwyczajną szpachlą. Na Instagramie śledzę kilka kont, których główną aktywnością jest wrzucanie zdjęć lub krótkich filmików instruktażowych na temat makijażu. Sytuacja wygląda tak, że większość z nich jest takich samych czyli konturowanie level hard (na co dzień bo przecież nie od święta!), mocne oko (w kolorach nude bo wówczas jest…naturalnie i lekko?), intensywny połysk na ustach lub efekt powiększenia, sztuczne rzęsy lub kępki.
Look od święta wygląda podobnie jak wyżej z tym, że dodajemy trochę koloru na usta, trochę dużo rozświetlacza lub jeszcze więcej różu, sięgamy po czarną kredkę lub eyeliner. To, co kiedyś nas śmieszyło czyli pamiętne memy z blond dziewczynami oklejonych niemalże produktami do makijażu, zupełnie nie podobnych do siebie saute wraca w bardziej wyrafinowanym wydaniu.






Naturalność


Szczerze? Dla mnie to moment w którym się budzę i nie mam na sobie nic. Kwestia makijażu jest prawie identyczna, wyglądasz świeżo i promiennie przy minimalnym nakładzie produktów lub nakładasz ich czterdzieści siedem starając się, aby inni mieli złudzenie, że właśnie wstałaś z łóżka i przed sekundą wypiłaś pierwszą kawę.
Nie oceniam, nie uważam, że makijaż jest zły bo jakże bym mogła skoro sama go kocham i wiem, że jest świetną zabawą? Nie mogę też wyznaczać granic co do tego, gdzie zaczyna się, a gdzie kończy naturalność – dla każdej z nas jest to inne miejsce. Ale mogę wyrazić swoje zdanie i stwierdzić, że moment w którym sztuczność zmiksowała się z naturalnością, a te pojęcia są stosowane przemiennie nie podoba mi się.
Zawsze wydawało mi się, że malujesz się po to, aby wydobyć jeszcze większe piękno, podkreślić to, co masz fajnego. Nie tworzę nowej siebie codziennie rano na wzór dziewczyn, które widzę w sieci. To wciąż jestem ja Agata tylko czasami mam fioletowy cień na powiekach, a czasami brązowy.
Mam jakieś dziwne przeczucia, że aktualny kanon piękna kieruje się w dość nieciekawą stronę czyli zakryj wszystko na twarzy dużą ilością podkładu, korektora, pudru i raz jeszcze podkładu dla pewności żeby broń Boże nie było widać struktury Twojej skóry lub jednego pora.




Gwiazdy


Tak wiem to słowo na wyrost ponieważ ani Kim ani jej naśladowczynie (również w Polsce) są po prostu znane i rozpoznawalne, ale jakby nie było kreują trendy. Kim zatem jest osobą, która wprowadziła makijaż na całkiem inne tory, które niekoniecznie są zdrowe dla głów młodych dziewczyn. Dlaczego? Bo nie uważam, aby upodabnianie do kogoś, a często kopiowanie było fajne – masz swój mózg, swoje ciało, swoją twarz i swojego pryszcza i to jest fajne. Tak! Inność jest fajna! Indywidualizm jest fajny, może dlatego zawsze ciągnęło mnie w stronę ludzi, którzy są pozytywnieinni niż 90 procent osób, które mijam na ulicy?
I argument, że facetom taki look się podoba do mnie nie dociera, jestem prawie pewna, że to nie jest możliwe.



Nie uważam, że konturowanie jest złe – wręcz przeciwnie – jestem zdanie, że potrafi zdziałać cuda, ale te cuda nie są mi potrzebne codziennie rano. Dla mnie tak rozbudowane makijaże to pomysł na jakąś dość wymagającą okazję lub sesję zdjęciową. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie siebie w takim rynsztunku każdego dnia.



Co o tym myślisz? Daj znać!