Agata
Manosa

OPI Fifty Shades of Grey.

2015-01-27 - Agata Herbut




Nie spodziewałam się niczego innego jak szarości. Nie spodziewałam się, że zakocham się w tej kolekcji tak mocno – w końcu to tylko… szare lakiery do paznokci?!
Marka OPI postanowiła wprowadzić na rynek specjalną walentynkową kolekcję sześciu lakierów – inspiracją jest oczywiście Fifty Shades of Gray. Większość z nich jest w szarych barwach, tylko jeden jest w kolorze czerwieni. Podobnie jak film, który ma swoją premierę 14 lutego, podobnie kolekcja Fifty Shades Of Gray trafi tego samego dnia na sklepowe półki.









Oprócz pięknych kolorów z którymi ostatnio tak bardzo jest mi po drodze jestem pod wielkim wrażeniem łatwości aplikacji. Porównując z kolekcją Gwen Stefani, którą niedawno Wam pokazywałam – szarości i czerwień są wręcz idealne. Nie sprawiają najmniejszych problemów przy aplikacji. Nawet pomimo swojej rzadkości nie wypływają poza płytkę paznokcia i super szybko schną. Na paznokciach wytrzymują około pięciu dni – w moim przypadku to standard dla OPI.





Pierwsze zdjęcie powyżej od góry: Shine for Me – błyszczący srebrny z dodatkiem błyszczącego niebieskiego
My Silk Tie – jedwabny, błyszczący srebrny, Romantically Involved – soczysta, kremowa czerwień.

Deugie zdjęcie: Cement the Deal – chłodna szarość, Dark Side of the Mood – tajemniczy popielaty, Embrace the Gray – kremowa szarość.










Na paznokciach na zdjęciach wyżej mam Embrace the Gray, poniżej możecie zobaczyć resztę lakierów na żywo: kciuk My Silk Tie i dalej Shine for Me, Cement the Deal, Romantically Involved, Dark Side of the Mood.








Każdy z nich ma coś w sobie, coś uzależniającego. Według mnie są idealne i mimo zdjęć reklamowych, które mnie początkowo zupełnie nie porwały, w chwili obecnej mogę powiedzieć, że to jedna z najlepszych kolekcji ostatniego czasu (w połowie przez kolory, druga połowa dzięki konsystencji i super aplikacji).



Podoba się Wam OPI Fifty Shades of Grey? Który lakier najbardziej?