Kocham, nic na to nie poradzę. W Warszawie szczególnie w jednym miejscu czyli w Krowarzywach, czasami jednak w przypływie nagłej radości i szczęścia postanawiam zrobić je w domu. Opcji jest wiele, ale po zakupie książki kucharskiej pięknej Pani Jadłonomii padło na buraczane. Tak! Burgery buraczane! W fazie tworzenia wyglądają troszkę przerażająco, ale po upieczeniu – idealnie. Mają niespotykany kolor, są chrupiące i zupełnie inne w smaku niż te, które do tej pory jadłam.
Biegnijcie więc po jakiś kajet, zapisujcie przepis i następnym razem będąc w warzywniaku kupcie kilka buraków. Musicie tego spróbować!
Burgery Buraczane wg. przepisu Jadłonomii
2 szklanki startych buraków
1 1/2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanejB
1/2 szklanki prażonego słonecznika
1/2 szklanki prażonego sezamu
1 czerwona cebula
1/2 szklanki bułki tartej
1/4 szklanki oleju
3 łyżki mąki
2 łyżki sosu sojowego
2 łyżeczki kolendry
2 łyżeczki natki pietruszki
łyżeczka suszonego imbiru
1/4 łyżeczki chili
sól i czarny pieprz
Wszystkie składniki wrzucamy do dużej miski i mieszamy rękami, aż do uzyskania klejącej masy. Lepimy kotlety i układamy je na blasze wyłożonej papierem dopieczenia. Pieczemy 30 minut w temperaturze 200 stopni, po upływie 20 minut delikatnie obracając kotlety na drugą stronę. W moim wykonaniu brakuje sezamu, niestety nie miałam go w domu. Nie zobaczycie także zdjęć burgerów po wyjęciu z piekarnika – były tak dobre, że makysmalnie szybko zniknęły z talerzy, a najlepiej smakują z frytkami domowej roboty i sałatą.
Jeśli znajdziecie chwilę czasu, aby je zrobić – dajcie koniecznie znać czy Wam smakowały!