Grecką markę Korres poznałam już kilka lat temu, jeszcze mieszkając we Wrocławiu. Mam do niej słabość – może dlatego, że bardzo chciałabym odwiedzić Grecję, a nigdy tego nie zrobiłam? (w następnym roku się to zmieni, to postanowione!). Oprócz słabości mam do niej także zaufanie, a to chyba najważniejsze. Pierwszym produktem Korres był
aromatyczny ziołowy syrop z miodu
i nasion anyżu. Przepis zainspirowany był
“rakomelonem” – specjalną rozgrzewającą miksturą
spirytusu i miodu, którą dziadek Georga Korresa
tworzył w swoim rodzinnym mieście na wyspie
Naxos. Pierwszy w historii produkt Korres do
pielęgnacji twarzy to Wild Rose 24-godzinny
krem nawilżająco – rozświetlający, wciąż
bestseller na całym świecie. Podstawowe wartości marki pozostają takie
same, jak za czasów, kiedy George Korres
pracował jeszcze w aptece – stosowanie ziół
i naturalnych składników najwyższej jakości.
Dzisiaj pokażę Wam produkt, który stał się moim ulubieńcem – tusz do rzęs Volume Professional. Czym mnie kupił? Efektem lekko wydłużonych i pogrubionych rzęs – zobaczcie na zdjęcia, przy jednej warstwie nie powoduje żadnych sklejeń, wygląda naprawdę super naturalnie! Na co dzień nie potrzebuję niczego innego, a efekt teatralnych rzęs mogę pozostawić na większe wyjścia. Zapewne jestem w mniejszości jeśli chodzi o tusze do rzęs i ich “lubienie” – wychodzę z założenia, że im rzadziej tym lepiej. Tusz Korres w kolorze czarnym będzie idealny więc dla tych z Was, które tak jak ja wolą bardziej stonowany makijaż jedynie delikatnie podkreślający urodę, a nie zasłaniający ją.
Tusz do rzęs wydłuża oraz rozdziela rzęsy, zawiera prowitaminę B5 oraz proteiny ryżu, które odżywiają i chronią rzęsy – nie zauważyłam żadnego podrażnienia czy uczulenia, nie pieką mnie oczy, a demakijaż jest szybki i łatwy. Szczoteczka dobrze radzi sobie z rozczesaniem rzęs, nie sklejając ich i nie pozostawiając grudek. Opakowanie o pojemności 9 ml kosztuje w Sephorze 99 zł (marka Korres jest na wyłączność w Sephorze), dostępna jest w dwóch odcieniach czarnym i brązowym.
Poniżej na zdjęciu numer jeden po lewej możecie zobaczyć rzęsy ubrane w tusz, po prawej nagie. Drugie zdjęcie to również nagie rzęsy, trzecie – z tuszem. Pamiętajcie, że jest to jedna warstwa, bez poprawek.
Jeśli macie wrażliwe oczy – myślę, że powinnyście wypróbować tusz Korres – jest na tyle delikatny, że nie powinien zrobić żadnej krzywdy. Jednak przy opcji silnego uczulenia na kosmetyki warto wypróbować go w perfumerii przed zakupem.