Agata
Manosa

Czerwone usta.

2014-10-03 - Agata Herbut

Przez lata bałam się czerwonej szminki. Uwierzcie mi, że dzieliła nas bariera nie do przejścia, jakaś część mnie bardzo chciała pokochać czerwień, a kolejna obawiała się, że czerwone usta są z-b-y-t o-d-w-a-ż-n-e! Tak naprawdę, patrząc na to z perspektywy czasu mam wrażenie, że zwyczajnie nie dorosłam wtedy do jej używania. Chciałam pokusić się nawet o głębszą analizę i szukać winy u mojej mamy, ale ona zawsze maluje usta i od zawsze więc niestety – to ja miałam jakieś dziwne hamulce. Po co to piszę? Bo najzwyczajniej w świecie jestem ciekawa jakie są Wasze wspomnienia odnośnie czerwonej szminki? Kiedy kupiłyście pierwszą? W jakim wieku dojrzałyście do noszenia czerwieni? Co dziwne, nie miałam większego problemu z nasmarowaniem kilogramowej warstwy czarnej kredki na linii wodnej (to były dopiero zbuntowane czasy!) czy pokryciem swojej młodej powieki cieniem w kolorze błękitu doskonale podkreślającym niemalże brak brwi (regulacja na własną rękę się kłania…), szminki jednak sprawiały mi spory problem, a czerwona już w szczególności!




Jak jest teraz? Uwielbiam! Czerwienie (żeby to zoobrazować zrobiłam nawet zdjęcia dodając czarne paznokcie, które ostatnio pokochałam), róże, maliny, a nawet kilka odcieni nude! Wielka zmiana, która stała się moim udziałem trwała pewnie kilka lat, pamiętam, że jeszcze na początku blogowej przygody wolałam błyszczyki – w tej chwili zdecydowanie szminki. Może to przychodzi z wiekiem? (a może to jej urok… – przepraszam, musiałam!) Jak myślicie?