Agata
Manosa

Złoty Eisenberg: Face & Body Oil.

2014-09-02 - Agata Herbut




Face & Body Oil marki Eisenberg to produkt o którym mogłyście już poczytać w blogosferze, większość z dziewczyn jest bardzo zadowolona z olejku – ja dołączam do tego grona i podpisuję się pod każdym dobrym słowem na jego temat. Z reguły się nie opalam – nie lubię, denerwuje mnie siedzenie na słońcu, jest mi gorąco, moja skóra robi się czerwona – to tak w skrócie, moja coroczna, mikroopalenizna to efekt spacerów, robienia sesji w plenerze i chyba niczego więcej… ale nie zmienia to faktu, że bardzo lubię olejki do ciała, które zawierają drobinki i oczywiście, że wsmarowuję je w siebie, gdy tylko mam okazję!
Do tej pory gościł u mnie Nuxe, wcześniej Yves Rocher (i ogólnie ich seria Monoi de Tahiti, którą uwielbiam i uważam, że jest naprawdę rewelacyjna!), w tym roku z radością przywitałam specyfik Eisenberg o niemalże orgazmicznym zapachu lata i wakacji. Aktualnie – sprawdza się wyśmienicie jako pożegnanie lata, niestety.





Face & Body Oil (239 zł/100 ml) wykorzystuje technologię gwarantującą wszechstronne właściwości produktu, pielęgnacja słoneczna stworzona została na bazie Oleju z Lnianki, który nazywany jest „złotem przyjemności” i zawiera sporą ilość wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. To połączenie właśnie sprawia, że olejek doskonale odpowiada wymogom skóry suche – ma właściwości przeciw starzeniowe, antyoksydacyjne, nawilżające i ochronne. Formuła Trio-Moléculaire® będąca sercem każdego produktu marki, wzmacnia skuteczność działania każdego składnika, zapewniając intensywną opaleniznę i pięknie wyglądającą cerę.






Ma postać lekkiej emulsji, która błyskawicznie się wchłania i co najważniejsze nie pozostawia tłustej powłoki – pozostawia na skórze natomiast efekt lekkiego muśnięcia słońcem i pięknego złotego blasku. Na mojej bladej (w porównaniu do tych z Was, które kochają się opalać) skórze wygląda równie dobrze co na opalonej – nie widzę żadnych pomarańczowych tonów czy brązowych – pięknie się dogaduje z moją karnacją. Zwróćcie uwagę, że posiada dość niski filtr (SPF 6) i jeśli planujecie używać go podczas urlopów na przykład za granicą (nad polskim morzem nie wróżę już żadnych tropików) pamiętajcie o dodatkowym zabezpieczeniu.





Na koniec zostawiłam sobie zapach – delikatny jaśmin, naprawdę delikatny i nieuciążliwy, przyjemny, otulający i dający wrażenie głębokiego odprężenia. Myślę, że warto odkryć ten zapach – pokusiłabym się nawet o prośbę do marki, aby stworzyli małą pojemność letniej, jaśminowej wody toaletowej, która byłaby dopełnieniem olejku. Jestem bardzo na tak – koniecznie musicie wypróbować go będąc w Sephorze – konsystencja jest zupełnie inna niż zwykłych olejków (nawet tych w wersji “suchej”), a w połączeniu z aromatem – naprawdę przyciąga do siebie i rozkochuje!