Agata
Manosa

Denko vol. 7 (kwiecień).

2014-05-19 - Agata Herbut


Opróżnionych produktów nie ma zbyt wiele, to wszystko za sprawą minimalizmu, który staram się uskuteczniam w przypadku pielęgnacji cery – nie pozwalam sobie na wiele eksperymentów, nie maltretuję twarzy co chwila nowym kremem, staram się powracać do sprawdzonych kosmetyków (jak np. mój ukochany peeling Lush Ocean Salt – mam nowe świeże, pudełeczko – chyba już piąte).





1. Clinique, Superdefense.


Bardzo dobry krem nawilżający, o przyjemnym zapachu. Świetnie nawilżał, uspokajał skórę – polubiłam się z nim i na pewno będę wracać! Dodatkowym atutem jest konsytencja – lekko maślana, a mimo to szybko wchłaniająca się.


2. Helena Rubinstein, All Mascaras!


Nie dla mnie i nie dla moich rzęs – bez zastanowienia mogę Wam wskazać co najmniej dwa lepsze specyfiki do demakijażu w dużo niższej cenie (dwufazowa Sephora, dwufazowe Vichy).


3. Bobbi Brown, Extra Repair Serum.


Świetne, moja skóra dzięki aplikowaniu go codziennie rano stawała się pięknie nawilżona – niestety fakt, że bardzo szybko się skończyło (niecały miesiąc) i biorąc pod uwagę cenę sklepową (ok. 400 zł) obawiam się, że kolejny raz po nie nie sięgnę. A szkoda.



4. Shiseido, Ibuki Puriyfing Cleanser.


Delikatny krem o działaniu peelingującym, gęsty, zbity, ślicznie pachnący (jak cała seria). Może być używany w ramach codziennej pielegnacji nawet w przypadku suchej skóry (jak moja). Fajnie odświeżał, ścierał martwy naskórek i masował – w efekcie twarz była rozjaśniona i super gładka. Jeszcze się spotkamy.





5. Bielenda, Nawilżający Peeling do ciała America Spa.


Energetyzujący kolor i zapach, wygodne opakowanie, średnia ścieralność – w związku z czym może być stosowany często. Pozostawia skórę gładką, nawilżoną i w dobrej kondycji. Miałam także inne wersje zapachowe i jestem z nich zadowolona.


6. Organique, Bronze Body Butter.


Wiosną także można się taplać w słodkiej czekoladzie! Idea brązowienia w tym przypadku sprawdza się dobrze – balsam nie tworzy plam i bardzo delikatnie przyciemnia skórę – efekt jest naturalny i brak w nim jakichkolwiek żółtych/pomarańczowych tonów, które mogą zdarzyć się przy okazji zabaw z samoopalaczem. Wydajne, aksamitne, szybko wchłaniające się.


7. Pharmaceris M Folicacti, krem przeciwko rozstępom.


Produkt przeznaczony dla kobiet w ciąży. Fajna konsystencja, szybko się wchłania, nie klei, nie lepi. Bardzo dobrze nawilża, ma za zadanie zapobiegać powstawaniu rozstępów – u mnie na razie nowych nie widać więc to nawilżenie musi być solidne. W związku z tym, że ciągle rosnę, a przestrzeń do obsmarowania jest dość duża (tak, tak!) zdecydowanie za szybko znika z opakowania. Wzywam zatem panią Irenkę do produkcji kremu w litrowych butlach.


8. Tołpa, Odżywczy krem regenerujący pod oczy.


Niestety, chciałabym o nim zapomnieć. U mnie kompletnie się nie sprawdził – zbyt słabo nawilżał. Szkoda – miałam nadzieję, że się polubimy. Opakowanie bardzo rozpoznawalne dla Tołpy – bardzo je lubię.


9. MAC, Liquid Lip Balm.


Letnia odsłona balsamu nawilżającego do ust od MAC w bardzo jasnym, niemalże przezroczystym odcieniu korala. Nawilżał, był bardzo, bardzo wydajny i dobrze sprawdzał się jako baza pod pomadkę.





10. Original Source, żel pod prysznic + płyn do kąpieli.


Słyszałam zastrzeżenia co do autentyczności zapachów, które są w ofercie Original Source – każda z nas ma swoje zdanie – ja polubiłam mimo ich intensywności. Nie zauważyłam, aby żel czy płyn wysuszał skórę. Obydwa produkty dobrze się pienią i spełniają swoje zadanie dobrze.



11. Le Petit Marsseillais, Fleur d’Oranger, żel pod prysznic.


Kwiat pomarańczy zdaje się być jednym z najpiękniejszych propozycji marki – delikatny, lekko słodki, otulający, przyjemny.
Nie jest nachalny i duszący. Lekko się pieni, nie wysusza (a nawet odrobinę nawilża), wydajny, w wygodnym opakowaniu. Bardzo dobry produkt.



I to wszystko! Może znacie któryś z produktów o którym wspomniałam? Dajcie znać jak sprawdził się u Was?