
Wiele razy na blogu, pomiędzy wierszami wspominałam Wam, że bardzo lubię cienie w kremie/musie. Wiem, że wiele z Was ma do nich zastrzeżenia spowodowane tylko i wyłącznie faktem, że ich nie używałyście bo macie wrażenie, że są trudne w obsłudze. Jest w tym odrobina prawdy, ale nie twierdzenie to nie sprawdza się absolutnie w przypadku produktu marki Chanel Illusion D’Ombre.


Przede wszystkim - światło. Czysta magia. W zależności od kąta padania promieni słonecznych, natężenia oświetlenia cienie wyglądają zupełnie inaczej, mienią się, są mnie j lub bardziej intensywne (co możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej). Często pełnią u mnie rolę eyelinera, są na tyle miękkie i puszyste, że nie sprawiają żadnych problemów przy aplikacji. Tak naprawdę - nigdy nie miałam z nimi żadnych niespodzianek, nigdy mnie nie zawiodły. Jedna warstwa daje bardzo subtelny efekt, który sprawdzi się od rana do późnego popołudnia, jeśli chcesz natomiast stworzyć bardziej wieczorowy makijaż, możesz nałożyć na powiekę kilka warstw musu. Używając Illusion d’Ombre nie stosuję bazy pod cienie, mus trwa na powiece niemal cały dzień, nie osypuje się, nie zbiera w załamaniach powieki, nie kruszy. Kolory, które posiadam genialnie rozświetlają oczy, nadają im głębi - można je ze sobą mieszać i tworzyć zupełnie nowe barwy. Idealne.




Cienie zaopatrzone są w mały pędzelek, uwierzcie mi jednak, że aplikacja palcem także się sprawdza - szczególnie, gdy nie macie czasu na skomplikowane makijaże. Najciekawszy efekt możecie uzyskać mieszając kolory ze sobą, nigdy nie będą się powielać, będą jedyne w swoim rodzaju. Na zdjęciach z sesji zdjęciowej Ania ma na powiekach trzy kolory Illusion d’Ombre: fiolet, złoto i brąz złamany miedzią/starym złotem. (kolejno: Convoitise 81, Diapason 92, Fatal 837). Nigdy nie kończące się opakowanie cieni kosztuje ok. 140 zł, można je znaleźć w stałej ofercie Chanel jak i w limitowanych kolekcjach. Jeśli jeszcze ich nie znacie koniecznie wypróbujcie podczas następnej wizyty w perfumerii i dajcie znać czy podzielacie mój zachwyt (jestem pewna, że tak!:))
Modelka: Ania/Zuzu-Models
Makijaż: Agata Herbut
Zdjęcia: Artur Telma Photo
Projekty: NUTHATCH Baajkowa
Piękny makijaż i modelka, cudne cienie i zdjęcia! :))))
OdpowiedzUsuńDziękuję Pati! :*
UsuńW kremie też lubię. :) Jak będę w Douglasie, oblukam wszystkie. :)
OdpowiedzUsuńTe cienie mają niesamowitą teksturę, jak chmurka. Kuszą niesamowicie.
OdpowiedzUsuńO, super porównanie - są jak chmurka!:)
UsuńTo ja muszę przyznać się, że jestem jedną z tych, które nigdy nie próbowały cieni w kremie kierując się właśnie tym, że wydają mi się trudne w obsłudze. Zaintrygowałaś mnie teraz... :)
OdpowiedzUsuńChyba żartujesz! Musisz spróbować - są rewelacyjne, miękkie, piankowe, o konsystencji właściwie niespotykanej - to trzeba sprawdzić i poczuć.
UsuńNa pewno nie będą stwarzały problemów przy aplikacji!
sama mam ten fiolet; jest piękny i można nim wykonać wiele różnych makijaży gdyż w zależności od sposobu nakładania cień wygląda inaczej
OdpowiedzUsuńo tak, zdecydowanie!
Usuńuuu bardzo fajna recenzja! Dziękuję, na pewno przyjrzę im się bliżej :)
OdpowiedzUsuńEkaterina tak, tak koniecznie - Tobie jako wizażystce na pewno się przyda i sprawdzi!
UsuńJa chanelka mam jednego z kolekcji letniej z zeszłej wiosny. Złoto-różowy kolor,, delikatny, najlepiej do użycia jako tło. Mi ten cień zmienił wygląd po ok. 8 m-cach: nadal da się go używać ale musu już nie ma:) Z kolekcji letniej podoba mi się bardzo odcień fioletowy.
OdpowiedzUsuńKochana, a często używałaś go? podpytuję bo to bardzo ciekawe - mi nic takiego się nie dzieje.
UsuńCo więcej,mój cień wypada ze słoiczka w całości: zmienił konsystencje na bardziej stałą. Używałam regularnie,zakręcałam dobrze ale w sumie nie jestem bardzo zdziwiona bo wczesniej widziałam na zagranicznych blogach takie wypadki.
UsuńPrzypomniało mi się: kupiłam go wiosną 2012 a zmienił się chyba po roku,na pewno był normalny dłużej niż 8 mcy. Zgubiłam rok po drodze:)
Ten fiolet *.*
OdpowiedzUsuńMam jedną Chanelkową kremówkę, chyba trza uzuepłnić zbiory :D
uwielbiam go za ten kolor i światło, niestety u mnie nawet na bazie błyskawicznie schodzi z oka. Po 2-3 godzinach wygląda już nieciekawie :(
OdpowiedzUsuńWspaniałe są! kolory miazga.
OdpowiedzUsuńMam dwa Chanelki i lubie je, ale jednak wolę te z Diora :)
OdpowiedzUsuńTen najjaśniejszy strasznie mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńPieknie, bardzo lubie te cienie choc Diorowskie tez:)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego słyszałam o tych cieniach, muszę je obadać na żywo w Sephorze.
OdpowiedzUsuńUwielbiam te cienie, są genialne!
OdpowiedzUsuńAga, piękny makijaż, piękne zdjęcia, super post!
Fiolet pięknie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńMam jeden cień, ale niestety kolor nie do końca mój:( chciałabym taki piękny brąz lub beżyk;) ale trzeba przyznać, że ogólnie jest to udany produkt:)
OdpowiedzUsuńmnie stało się to samo po około roku... wysechł, zrobił się taki łuskowaty... widziałam, że testery w sephorach mają zmienioną konsystencję, ale myślałam, że to co innego przecież, bo ja o swój dbać będę. niestety. byłam początkowo niesamowicie zadowolona, a teraz mam mieszane uczucia niestety...
OdpowiedzUsuń