Dwa odcienie wpisujące się w kolekcję Mariah Carey (piosenka, która kojarzy się z dzieciństwem i wyjazdami na obozy harcerskie – nawet chyba o ile pamięć mnie nie myli znalazła się w moim repertuarze w Mini Playback Show organizowanym na każdym obozie, w każde wakacje…) – A Butterfly Moment i Pink Yet Lavender początkowo wydawały mi się zupełnie nie z mojej bajki – perłowe wykończenie Butterfly mogło okazać się zdradzieckie i wyglądać kiczowato. Na szczęście, nic takiego nie zauważyłam – jestem nawet zdania, że wygląda całkiem porządnie!
Pink Yet Lavender natomiast wygląda świetnie zarówno solo jak i w duecie – srocza osobowość podpowiada mi, że przecież kocham wszystko, co błyszczy, miga i się świeci więc jest w moim stylu – nie codziennie, raz na jakiś czas – tak, aby się nie przejadł.
Takie samo połączenie tych dwóch lakierów możecie obejrzeć u Oli z belleoleum – Ola jednak zbrokatowiła jedynie jeden paznokieć, ja poszłam na całość!
Butterfly Moment mam zamiar nosić także bez żadnych wspomagaczy, jest tak ładny i delikatny iż powinien być tym jedynym w manicurze. Kusi mnie czarny lakier i nowa błyskotka, może próbowałyście takiego połączenia?