Agata
Manosa

Najlepszy pedicure w życiu i najgorsza obsługa – witamy w hotelu Artis w Zamościu.

2012-06-29 - Agata Herbut



Miałam zamiar napisać mega pozytywny post na temat pewnego, zamojskiego salonu w którym dwa tygodnie temu zrobiłam pedicure. Miałam – bo w ciągu kilku dni wszystko się zmieniło i nie mam wcale na myśli swoich paznokci i stóp – te są nadal w bardzo dobrej formie. Po mojej wizycie w salonie kosmetycznym hotelu Artis w Zamościu byłam ogromnie zadowolona – pedicure trwający godzinę piętnaście, lakiery i odżywki OPI (okrojone kolory, ale zawsze to coś!), najbardziej profesjonalny sprzęt jaki do tej pory widziałam (końcówki ścierające jednocześnie dezynfekują), przemiła Pani (niestety nie wiem jak miała na imię), która sprawiła, że czas tam spędzony wspominam bardzo pozytywnie. Lakier na paznokciach trzyma się drugi tydzień bez uszczerbku. Co się więc stało, że zmieniłam zdanie?


Wysłałam tam moją starszą siostrę Olkę – stworzyłam jej obraz salonu jakiego jeszcze nie widziała, a widziała dużo – po tym jak ją tam potraktowano myślę, że oczywiście jej małe stópki progu Artisu nie przekroczą. Umówiła się na pedicure (80 zł), wybrała śliczny morelkowy lakier – po aplikacji przeszła na zabieg maniucre, później zdecydowała się jeszcze na regulację brwi. Paznokcie jej (dodatkowo utwardzane lampą!) miały sporo czasu, aby wyschnąć – ponad 1,5 godziny. Po opuszczeniu artisowego przybytku narzuciła na swe stopy baletki, wsiadła do samochodu, kilka minut później wysiadła, zrzuciła obuwie i co się okazało? Lakier się całkowicie pościerał! Jak to możliwe? Po takim czasie, za tyle kasy, OPI?! Dlaczego mi się nie starł, a byłam tam dwa razy krócej? Jakby tego było mało – zadzwoniła tam i co usłyszała?! Że lakiery OPI znane są z tego, że długo schną – ja je znam, używam na codzień i nie zauważyłam, aby wysychały szesnaście godzin. Pani kosmetyczka, a właściwie nawet nie wiem z kim Olka rozmawiała – potraktowała ją źle twierdząc, że taka sytuacja jest tylko i wyłąćznie winą mojej siostry, która być może powinna do następnego dnia trzymać swe odnóża w pozycji nieruchomej – nie usłyszała ani przepraszam ani zaproszenia na poprawki. W Zamościu o takiej formie załatwiania reklamacji można pomarzyć, a ja mogę tylko powiedzieć, że mają o dwie Klientki mniej. Nie wspomnę o tym, że młode mamy są w stanie nasłać na niemiłe im osoby plagę myszy (wiem, wiem mówi się to o kobietach w ciąży, ale na potrzeby sytuacji przejęłam tą mądrość ludową – poza tym Olka jest matką bliźniaczek więc trzeba ją traktować jak należy!). Drogi Artisie, mimo, że pokochałam zabieg, który oferujecie – niestety, więcej się u Was nie pojawię.


Jakiś czas temu chciałam Wam opisać swoje wrażenia po pedicurze (jak najbardziej pozytywne!) oraz pokazać zdjęcia hotelu, nie otrzymałam jednak zgody ani na zrobienie zdjęć ani na ich otrzymanie od personelu. To się nazywa profesjonalizm.