Agata ma Nosa to blog i internetowy magazyn AMNMAG poświęcony makijażowi, pielęgnacji, urodzie i zapachom. To wgląd w świat perfumoholiczki i makijażystki Agaty Herbut i jej przyjaciół. Co więcej? Materiały Behind the scenes, relacje z sesji, recenzje perfum, opinie o kosmetykach, narzędziach i materiałach do pracy dla makijażystek i makijażystów. Najlepsze miejsca ze świata urody: od salonów manicure po wypady do SPA. Wszystkie moje pasje i praca ze świata mody i urody w jednym miejscu.
16 stycznia 2012
2012-01-16T12:33:00+01:00
Nigdy wcześniej nie używałam kosmetyków mineralnych - nie wierzyłam w ich właściwości i nie spodziewałam się, ze odrobina pudrowego pyłku, który szumnie nazywa się podkładem może zastąpić moją codzienną szpachlę. O jakże się myliłam! Jestem absolutnie zauroczona jakością mineralnego podkładu marki Lily Lolo , którą dzisiaj Wam przedstawię.
Podkłady mineralne Lily Lolo cechuje gładka i jedwabista konsystencja. Jednym z najważniejszych składników podkładów jest odbijająca światło mika, która dzięki wysokiemu współczynnikowi załamania światła sprawia, że drobne zmarszczki stają się mniej widoczne. Podkłady mineralne Lily Lolo to po prostu synonim pięknej skóry. Dzięki nim cera zyska nieskazitelny wygląd i promienny, zdrowy blask - muszę dodać także o gładkości - skóra staje się naprawdę cudownie jedwabista i nie czuć na niej przytłaczającej, podkładowej maski. Mój kolor to Warm Peach - na mojej skórze wygląda alabastrowo i niezwykle delikatnie. Jest wolny od ostrych chemikaliów, nanocząsteczek, parabenów, chlorku bizmutu, talku, sztucznych barwinków, bezzapachowy i bez konserwantów, zawiera naturalny filtr przeciwsłoneczny. Bardzo ważny jest fakt jego długotrwałości i wodoodporności - na mjej skórze wytrzymuje kilka godzin bez jakichkolwiek poprawek. Doskonale pokrywa cerę - tym faktem jestem najbardziej zaskoczona, oczywiście pozytywnie - nie spodziewałam się takiego krycia (można je oczywiście stopniować) po sypkim podkładzie! Czuję wszystkimi komórkami swojego ciała, że kosmetyki mineralne będą moim odkryciem roku :) Producent obiecuje także, że podkład ten odbija światło minimalizując drobne zmarszczki i skazy - nie mam jeszcze zbyt dużo zmarszczek (chociaż ostatnio moja przyjaciółka zaskoczona stanem mojej skóry - miałam na "sobie" właśnie Lily Lolo stwierdziła, że muszę używać czegoś super bo już nie mam takich głębokich zmarszczek jak kiedyś! :)) Produkt, jak i wszystkie z oferty marki są w 100% naturalne, mogą być używane przez wegetarian i wegan.
Podkład w tej chwili aplikuję pędzlem Super Kabuki, również marki Lily Lolo, który wykonany jest z najlepszego gatunkowo syntetycznego włosia, które jest ultra miękkie. Próbowałam nakładać go flatem z Sigmy, ale początki były bardzo trudne - moje umiejętności ograniczały się do osypania sobie twarzy i ubrania :) Dzisiaj jest już znacznie lepiej - uczę się posługiwać kosmetykami mineralnymi i muszę przyznać, że sprawia mi to sporo radości! Mój kabuki ma wysokość 7cm, a samego włosia 4cm - tak jak w przypadku podkładu może być używany przez wegan.
Na pewno jesteście bardzo ciekawe jak w rzeczywistości wygląda poziom krycia - mam dla Was zdjęcia, są jednak one w trybie makro więc orpócz krycia możecie też oglądąć pory na mojej skórze - za co uprzejmie przepraszam, dodatkowo nie jest w najlepszej kondycji po ostatnich kilku nieprzespanych nocach. Pomyślałam jednak, że mimo wszystko opublikuję je bo efekt jest naprwdę bardzo zadowalający.
Pierwsze zdjęcie bez podkładu, drugie z jedną warstwą podkładu mineralnego Lily Lolo w odcieniu Warm Peach:
I na koniec w całej okazałości, z bezpiecznej odległości :) (W domu moich rodziców wszystkie ściany są w kolorze kogla - mogla więc jedynym tłem stał się dywan :))
Cena pudru: 10g w 40ml słoiczku z sitkiem - 69.90 zł, cena Super Kabuki - 79.90 zł. Więcej informacji oraz zdjęcia produktów znajdziecie na stronie sklepu Costasy.pl , gdzie dostępna jest cała oferta Lily Lolo oraz próbki! Zajrzyjcie na fan page'a Costasy.pl - często możecie trafić na atrakcyjne promocje!
Lily Lolo, podkład mineralny w odcieniu Warm Peach.
Nigdy wcześniej nie używałam kosmetyków mineralnych - nie wierzyłam w ich właściwości i nie spodziewałam się, ze odrobina pudrowego pyłku, który szumnie nazywa się podkładem może zastąpić moją codzienną szpachlę. O jakże się myliłam! Jestem absolutnie zauroczona jakością mineralnego podkładu marki Lily Lolo , którą dzisiaj Wam przedstawię.
Podkłady mineralne Lily Lolo cechuje gładka i jedwabista konsystencja. Jednym z najważniejszych składników podkładów jest odbijająca światło mika, która dzięki wysokiemu współczynnikowi załamania światła sprawia, że drobne zmarszczki stają się mniej widoczne. Podkłady mineralne Lily Lolo to po prostu synonim pięknej skóry. Dzięki nim cera zyska nieskazitelny wygląd i promienny, zdrowy blask - muszę dodać także o gładkości - skóra staje się naprawdę cudownie jedwabista i nie czuć na niej przytłaczającej, podkładowej maski. Mój kolor to Warm Peach - na mojej skórze wygląda alabastrowo i niezwykle delikatnie. Jest wolny od ostrych chemikaliów, nanocząsteczek, parabenów, chlorku bizmutu, talku, sztucznych barwinków, bezzapachowy i bez konserwantów, zawiera naturalny filtr przeciwsłoneczny. Bardzo ważny jest fakt jego długotrwałości i wodoodporności - na mjej skórze wytrzymuje kilka godzin bez jakichkolwiek poprawek. Doskonale pokrywa cerę - tym faktem jestem najbardziej zaskoczona, oczywiście pozytywnie - nie spodziewałam się takiego krycia (można je oczywiście stopniować) po sypkim podkładzie! Czuję wszystkimi komórkami swojego ciała, że kosmetyki mineralne będą moim odkryciem roku :) Producent obiecuje także, że podkład ten odbija światło minimalizując drobne zmarszczki i skazy - nie mam jeszcze zbyt dużo zmarszczek (chociaż ostatnio moja przyjaciółka zaskoczona stanem mojej skóry - miałam na "sobie" właśnie Lily Lolo stwierdziła, że muszę używać czegoś super bo już nie mam takich głębokich zmarszczek jak kiedyś! :)) Produkt, jak i wszystkie z oferty marki są w 100% naturalne, mogą być używane przez wegetarian i wegan.
Podkład w tej chwili aplikuję pędzlem Super Kabuki, również marki Lily Lolo, który wykonany jest z najlepszego gatunkowo syntetycznego włosia, które jest ultra miękkie. Próbowałam nakładać go flatem z Sigmy, ale początki były bardzo trudne - moje umiejętności ograniczały się do osypania sobie twarzy i ubrania :) Dzisiaj jest już znacznie lepiej - uczę się posługiwać kosmetykami mineralnymi i muszę przyznać, że sprawia mi to sporo radości! Mój kabuki ma wysokość 7cm, a samego włosia 4cm - tak jak w przypadku podkładu może być używany przez wegan.
Na pewno jesteście bardzo ciekawe jak w rzeczywistości wygląda poziom krycia - mam dla Was zdjęcia, są jednak one w trybie makro więc orpócz krycia możecie też oglądąć pory na mojej skórze - za co uprzejmie przepraszam, dodatkowo nie jest w najlepszej kondycji po ostatnich kilku nieprzespanych nocach. Pomyślałam jednak, że mimo wszystko opublikuję je bo efekt jest naprwdę bardzo zadowalający.
Pierwsze zdjęcie bez podkładu, drugie z jedną warstwą podkładu mineralnego Lily Lolo w odcieniu Warm Peach:
I na koniec w całej okazałości, z bezpiecznej odległości :) (W domu moich rodziców wszystkie ściany są w kolorze kogla - mogla więc jedynym tłem stał się dywan :))
Cena pudru: 10g w 40ml słoiczku z sitkiem - 69.90 zł, cena Super Kabuki - 79.90 zł. Więcej informacji oraz zdjęcia produktów znajdziecie na stronie sklepu Costasy.pl , gdzie dostępna jest cała oferta Lily Lolo oraz próbki! Zajrzyjcie na fan page'a Costasy.pl - często możecie trafić na atrakcyjne promocje!
Lily Lolo, podkład mineralny w odcieniu Warm Peach.
Etykiety:
ksometyki mineralne,
Lily Lolo,
make up,
makijaż,
recenzja
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No WOW!
OdpowiedzUsuńsuper 1 faktycznie krycie jak na taki pyłek sliczne i jak naturalnie wyglada .niby pokrył Twoje urocze piegi ,ale maski Ci nie zrobił .Zachęcasz ;)
mamibecia, bo on jest naprawde fajny!nie spodziewalam sie takiego krycia i gladkosci:)
OdpowiedzUsuńFajny, ale jeszcze nie miałam go okazji wypróbować- co nie zmienia faktu, że kiedyś to zrobię. Osobiście polecam podkłady z Lucy Minerals :)
OdpowiedzUsuńEfekt na Twojej skórze jest naprawdę fajny :)
OdpowiedzUsuńKochana włąśnie wczoraj weszłam na strone costasy i ogłądałam te podkłądy przymierzam się na wiosnę zakupić swój Lily Lolo właśnie z tym p,ędzlem, zainteresował mnie Warm Peach i jeszcze jeden odcoień z takim dosyć zółtym pigmentem, unikam óżowych pigmentó mma troszkę róznych zaczerwienień i raczje nie krozystne są -dzięki za recenzje, bo tylko upewwniłaś mnie w tym że muszę go kupić:)
OdpowiedzUsuńNo efekt jest świetny, myślę, że skuszę się na niego za jakis czas
OdpowiedzUsuńMam i lubię.. Choć to nie jest moja ukochana mineralna marka..
OdpowiedzUsuńKurcze, bardzo ładny efekt na twarzy- skóra rozświetlona, wygładzona, ujednolicona :) podoba mi się!
OdpowiedzUsuńWyglądasz przepięknie na tym dywanie. :D Pasuje do Ciebie. ;)
OdpowiedzUsuńNie kryje jakoś wybitnie, ale jakże cudowny efekt daje, zakochać się można. Mnie z kolei ciekawią ich sypkie korektory na niespodzianki. Normalnie nie potrafię tego rozkminić jak to możliwe. ;P
Podkład mam i tez się nim zachwycam, w ogóle zachwycam się minerałami. Troszkę proszków pochodzących z ziemi i jakie cuda działa na w twarzy, a jaki skład zdrowy!!!
OdpowiedzUsuńAgata pędzla Ci zazdroszczę szczerze, gdyby nie ta cena....ach..
Uwielbiam kosmetyki mineralne*.* Lily Lolo nie miałam jeszcze okazji testować, ale stosunek ceny do pojemności podkładu wydaje się być świetny, więc może się skuszę, bo wykończyłam ostatnio jeden EDM:)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wygląda na twojej buzi;)
OdpowiedzUsuńefekt bardzo naturalny! :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem zadowolona z tego pudru, jak tylko skończy mi się pierwsze opakowanie, kupię kolejne :)
OdpowiedzUsuńFajny efekt, ładnie kryje;)
OdpowiedzUsuńjuż chyba nigdy nie będę stosować żadnych mazidełkowych podkładów:)
OdpowiedzUsuńmam trzy róże i serdecznie Ci je polecam, cienie też są super, na sucho i na mokro, ale podkładów jeszcze nie próbowałam, zawsze mam jakąś dziwną obawę, ze przy tłustej skórze mogą mnie zapchać ...
OdpowiedzUsuńale krycie naprawdę super więc wacham się i może skuszę :)
Legendy już krążą o LL :) Trzeba będzie w końcu spróbować...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Lily lolo,polecam też Lumiere są idealne na zimę bo bardziej takie kremowe :)
OdpowiedzUsuńMożna też się samemu pobawić i kupić na kolorowka.com półprodukty to samodzielnego wyrobu pudru :)
na mnie prochy się póki co sprawdzały średnio, ale to było jeszcze za gorszych czasów mojej cery, może czas spróbować znów...
OdpowiedzUsuńSpadłaś mi z nieba! Właśnie ten odcień "obaczajałam", bo chciałabym w końcu kupić sobie coś z Lily Lolo. Jakich odcieni podkładów/pudrów używasz zazwyczaj? Możesz podać jakieś przykłady z konkretnymi nazwami? Porównam sobie :)
OdpowiedzUsuńKocie, zwykle używam jasnych podkładów - mam jasną cerę - powiedz mi jakie marki Cię interesują i do jakich masz dostęp? moze zrobie Ci swatche?
OdpowiedzUsuńSwatche już obczajałam w sieci :) podpowiedz mi tylko z tych bardziej popularnych firm (wszystkich, jakie są dostępne w Rossmannie) oraz z tych trochę droższych (Douglas, Sephora), jakie z reguł odcienie wybierasz (konkretne numerki/nazwy). Porównam z moją cerą :)
UsuńHmmm...jeszcze nie wypróbowałam LL xD
OdpowiedzUsuńhmmm czy jesteś w stanie porównać ten odcień do jakiegoś z revlon colorstay?
OdpowiedzUsuńA ja właśnie wypróbowałam i rozczarowanie... Mówiąc potocznie: mój makijaż się zmył nawet nie wiem kiedy. Strasznie słaba trwałość... Wolę Earthnicity, mimo, że jest droższy.
OdpowiedzUsuń