Agata
Manosa

0 9 aktualnie ulubionych błyszczykach.

2017-08-22 - Agata Herbut

Po zestawieniu ulubionych pomadek (link: 10 aktualnie ulubionych szminkach ) pora na błyszczyki i produkty do ust, które mogą spełniać taką rolę oprócz swojej bazowej. Ostatnio po błyszczyki sięgam częściej niż po pomadki, a na pewno robię to na sesjach zdjęciowych. Zdarza mi się, że mieszam ze sobą kolory, co naprawdę bardzo lubię – możesz liczyć wtedy na stworzenie niespotykanego koloru, który jest nie do podrobienia. Jestem pewna, że o części z nich słyszałaś lub miałaś okazję używać, zaczynamy!





1. Chanel Levres Scintillante Glossimer, 186.

Limitowana, letnia kolekcja natomiast w przypadku błyszczyków Chanel nie ma to znaczenia – każdy odcień, który jest limitowany lub znajduje się w stałej kolekcji ma świetne opinie. Ten, który widzisz na zdjęciu jest półprzezroczysty więc pokrywa usta jedynie delikatną taflą koloru. Miękka, rozpływająca się konsystencja i duża wydajność.



2. Dior, Lip Glow.

Kultowy produkt marki Dior do ust, co więcej jestem zdania, że albo się go kocha albo nie widzi żadnego efektu. Ja znajduję się w tej pierwszej grupie – na moich ustach cudownie podbija naturalny kolor oraz sprawia, że są pełniejsze oraz wygładzone. Lubię go używać niezależnie od typu makijażu czy typu urody (na sesjach).



3. Sephora, Outrageous Plump Effect 01.

Piękny, pastelowo różowy odcień w opakowaniu, który na ustach jest niemal niewidoczny. Delikatnie szczypiący w usta (dla mnie to uczucie jest całkiem przyjemne), lekko powiększający usta (lekko czyli u części z Was pewnie efekt nie będzie widoczny). W moim przypadku spełnia rolę codziennego błyszczyka, który zawsze mam przy sobie w torebce.




4. Mac Cosmetics, Mineralise Glass, Beautiful Moves.

Praktycznie za każdym razem, gdy mam go ze sobą na sesji zarówno modelki jak i członkowie ekipy spoglądają na mnie z lekkim przerażeniem. Niebieski. Pastelowy. Dlaczego to robisz?
Na ustach wygląda cudownie! Niestety kolekcja limitowana więc lada moment będę musiała się z nim pożegnać, ale pozostanie w moich wspomnieniach na długo 😉 Ten odcień pozwala na uzyskanie zimnego efektu na ustach, a ja taki uwielbiam.



5. Douglas Absolute, Aquatic Touch.

Kolejny produkt nie do dostania, pochodzi z kolekcji limitowanej sprzed dwóch lat. Poznałam się na jego wyjątkowości od razu i na wyprzedaży kupiłam pięć sztuk. Oczywiście mało kto go chciał więc zdobyłam za grosze. Efekt? Podobny do Mac o którym pisałam powyżej – pięknie schładza usta i nadaje im lekko mrocznego wyglądu.



6. Clarins, Instant Light Lip Comfort Oil.

Olejek do ust w form błyszczyka, który był totalnie nowatorskim rozwiązaniem marki Clarins. To na nim właśnie wzorowały się inne marki, a właściwie wszystkie największe. Natomiast jest jedna ważna kwestia – pierwowzór jest naprawdę najlepszy! Cudownie miękki, nawilżający, o zmysłowym zapachu i w kilku wersjach. Wygładza, ujędrnia i zdecydowanie nawilża usta. Uwielbiam!





7. Sisley, Photo Lip Gloss 8.

Przepiękna, soczysta czerwień i rewelacyjna trwałość to propozycja marki Sisley po którą często sięgam. Wygodna aplikacja za pomocą pędzelka z krótkim włosiem, świetna pigmentacja oraz komfort noszenia.
Pokrywa usta w 100 % kolorem już za pierwszym pociągnięciem sztyftu.



8. Smashbox, O – Plump.

Czyli nic innego jak kolejny produkt powiększający usta – umówmy się jednak, że robi to w naprawdę delikatny sposób, a to w jaki sposób pokrywa usta powoduje, że wyglądają one na zadbane i bardzo zmysłowe. Pięknie podbija naturalny kolor ust i właśnie do takiego celu używam go najczęściej.



9. Smashbox, O – Gloss.

Podobny efekt i działanie jak w O-Plump dlatego też stosuję je zamiennie i przyznam szczerze, że najczęściej podczas sesji zdjęciowych. Uwielbiam obserwować jak zmienia się kolor ust w zależności od ich naturalnej pigmentacji. Ten produkt wygląda zupełnie inaczej na każdej kobiecie!






Mocna dziewiątka! A jakich błyszczyków Ty najchętniej używasz?