Agata
Manosa

&other stories kosmetyki do pielęgnacji ciała.

2016-12-20 - Agata Herbut



O &other stories pierwszy raz usłyszałam w 2013 roku przy okazji filmu promującego kolekcję SS13, doskonale zapadły mi w pamięć słowa Lisy Butler, która pracowała jako wizażystka przy tamtej kampanii.
“Dla mnie to wszystko sprowadza się do stworzenia iluzji, że to Twoja skóra. Nie jesteś w stanie rozróżnić gdzie się kończy, a gdzie zaczyna. Chodzi o to, aby poprawić wygląd skóry, a nie przykryć ją, oczywiście są też momenty kiedy coś trzeba przykryć.
Zawsze przygotowując makijaż zrób krok wstecz, nie stój przy samym lustrze. Miej uwagę na wygląd całości, tak jak patrzyłabyś na ubrania, tak jak byś patrzyła na zarys całości. Nie skupiaj się zbytnio na każdym małym szczególe, ponieważ szukasz impresji i lekkości i to tyle, tyle wystarczy.”






Jakiś czas temu okazało się, że &other stories wkracza do Polski i oprócz ubrań w ofercie znajdzie się także pielęgnacja oraz kosmetyki kolorowe. Tych drugich nie testowałam ponieważ na otwarciu, ale przy najbliższej wizycie w Galerii Mokotów (Warszawa) na pewno to zrobię. Skupiłam się na pielęgnacji – w głównej mierze dzięki zapachom i opakowaniom. Kupiłam uwielbiane przeze mnie peelingi do ciała, olejek nawilżający i krem do rąk dostałam od @other stories.






Dla mnie ogromne znaczenie mają zapachy. Te, które znalazłam czyli Sardonyx Fire oraz Lemon Daydream są przepiękne. Ten pierwszy nieco słodki, zmysłowy i idealny do wieczornych, odprężających kąpieli – nuty zapachowe to między innymi ambra oraz wanilia. Lemon Daydream natomiast jest totalnym przeciwieństwem, pachnie jak świeżo wyciśnięta cytryna. Obydwa produkty to peelingi cukrowe więc raczej nie powinny podrażnić skóry nawet po depilacji. Fajnie wygładzają, nawilżają i pozostawiają przyjemny aromat na skórze.






Dwa kolejne produkty, które widzisz na zdjęciach to Caliper Body Oil – bardzo przyjemnie nawilżający olejek do pielęgnacji całego ciała. 99,5 % składu to naturalne składniki, jest bardzo wydajny i używany w małej ilości nie będzie pozostawiał tłustej warstwy. Znajduje się w szklanym flakonie, należy więc uważać, aby nie wyślizgnął się z dłoni! Jest jeszcze ślicznie opakowany Castes Hand Cream czyli balsam do rąk. Jego zadaniem jest nawilżyć, pielęgnować oraz odżywić i radzi sobie z tym doskonale. Każdy z produktów, o którym wspomniałam ma przepiękne, minimalistyczne opakowanie!
żeby jednak nie było zbyt słodko, jest jeden produkt, którego nie byłam w stanie używać, a mianowicie Floribunda Lip Balm. Moja Floribunda była po prostu gorzka i nie byłam w stanie jej mieć na ustach z jednego powodu – po chwili miałam ją również na języku. Niestety nawet, gdyby jej działanie było genialne – gorzkość ją dyskwalifikuje.




Podsumowując moją przygodę z &other stories myślę, że na pewno będę chciała wypróbować jeszcze masła do ciała oraz kolorówkę. W ofercie na moje nieszczęście są też piękne świece, o ubraniach nie wspomnę. I o butach. I o biżuterii. I o wszystkim?




Znasz markę &other stories? Który z produktów najchętniej wypróbowałabyś?