Agata
Manosa

Sephora Rouge Mat oraz Rouge Crème. Nowe pomadki do ust.

2016-09-23 - Agata Herbut

Nie musiałyśmy długo czekać, aby okazało się, że niemal każda z większych marek w tym roku będzie chciała stworzyć największą kolekcję pomadek. I bardzo dobrze, my możemy wybierać i decydować oraz mieć możliwość dostosować nasze potrzeby do naszych możliwości. Chwilę temu na rynek swoje szminki wprowadziła Sephora – kolorów jest mnóstwo, podobnie jak i wykończeń. Opakowania są minimalistyczne, a wersja matowa jest najbardziej nawilżająca z pomadek Sephora.





Moje ulubione kolory? Pokazałam je na zdjęciu: czerwienie, róże, fuksje i nude – wszystko, co lubię i co noszę na codzień. Część z odcieni świetnie sprawdzi się do codziennego makijażu, zdaję sobie sprawę, że niektóre z nas pracują w miejscach w których soczyście czerwona lub fuksjowa pomadka nie jest pożądana, ale są nude i delikatne, świeże maliny, które możesz wklepać palcem.
Wklepywanie palcem pomadek to ostatnio moja ulubiona opcja nakładania i mimo negatywnych komentarzy dziewczyn, które nie wyobrażają sobie makijażu ust bez pędzelka, konturówki oraz rozświetlacza, ja jestem na wielkie, wielkie tak!







Wersja Rouge Mat jest oznaczona literką M i tak na przykład:

M 04 – F.A.B.U.L.O.U.S jest połączeniem zgaszonej czerwieni i koralu

M 05 – Lady Love to dzienniak i nude, fajnie komfortowy efekt na ustach

M 08 – Peace & Rock, róż róż róż ponad wszystko

M 09 – No Games to wibrująca fuksja





Pozostałe, które widzisz na zdjęciach to Sephora Rouge Crème – bogata w pigmenty formuła zapewnia doskonałe krycie i komfort.
Jest idealna do wyrzeźbienia ust jednym z intensywnych, satynowych kolorów.


R 50 – Love Scandal, soczysta czerwień 

R 56 – Call Me Baby, głęboki róż

R 58 – Hearthbreaker, wibrujący fiolet








Oprócz wersji, które pokazałam w ofercie są jeszcze balsamy koloryzujące do ust, pomadki o lekko perłowym wykończeniu oraz Sephora Rouge dostępne w dwunastu kolorach (kryjące). Ilość jest naprawdę imponująca! Tak jak wspomniałam przetestowałam dwie wersje ponieważ opcji perłowej zwyczajnie nie lubię i nie czuję się w niej dobrze.




Jeśli chodzi o trwałość i łatwość aplikacji, nie mam nic do zarzucenia. Jedynym minusem jaki do tej pory zauważyłam to brak oznaczenia na opakowaniu koloru/nr konkretnej pomadki, co oznacza, że jeśli będziesz chciała kupić raz jeszcze ten sam kolor zapamiętaj jakie miała oznaczenie. Każda ze szminek kosztuje 45 zł, warto polować na okazje, które często zdarzają się w Sephorze i kupić na przykład z rabatem lub trzy w cenie dwóch.



Który kolor najbardziej wpadł Ci w oko? Miałabyś ochotę przetestować nowe pomadki Sephory?