Agata
Manosa

Resibo. Olejek do demakijażu, Serum naturalnie wygładzające.

2016-08-25 - Agata Herbut



Resibo to polska marka, która w ostatnim czasie szturmuje blogosferę. Nawet jeśli nie używałaś Olejku do demakijażu to na pewno go widziałaś lub o nim czytałaś, prawda? O Resibo dowiedziałam się właśnie z blogów i nie byłam zupełnie zainteresowana używaniem olejku jako elementu demakijażu/oczyszczania skóry. Dlaczego? Bo nie cierpiałam olejków.
Zmieniło się to stosunkowo niedawno, przełamałam się i zaczęłam stosować na włosy, na ciało. Później przekonałam się do balsamu oczyszczającego do twarzy, a stąd już niedaleka droga do pozbywania się makijażu za pomocą olejku.





Dla Resibo punktem wyjścia jest spajanie składników, których walory znane są od pokoleń z nowoczesnością. Szukają harmonii pomiędzy ciągłą ekspansją i szybkim tempem życia a naturą, zdrowiem i podejmowaniem właściwych wyborów. Tworząc produkty – klasyczne receptury łączą z surowcami pozyskanymi przy użyciu najnowszych technologii. Celem Resibo jest wysoka skuteczność kosmetyków przy zachowaniu naturalnych walorów oraz zrównoważonej produkcji, która pozostaje w zgodzie z otaczającą przyrodą.



Specjalizują się w produktach, które są stworzone z myślą o bezpieczeństwie dla skóry oraz szacunku wobec środowiska. Są one wegańskie, biodegradowalne i wszechstronne. Produkty są naturalne w ponad 96 %, aktualnie seria składa się z sześciu kosmetyków. Punktem wyjścia i pierwszą opracowaną recepturą była ta dla olejku do demakijażu. Następnie powstały: krem pod oczy, krem odżywczy, krem ultranawilżający, tonik – mgiełka nawilżająca oraz płyn micelarny . Poszukiwali rozwiązań pozwalających na użycie maksymalnie skoncentrowanych ekstraktów, pozyskiwanych w sposób, który umożliwia tylko najnowsza technologia. Przykładem może być wyciąg z korzenia polskiego rabarbaru, który aktywuje naturalne mechanizmy nawilżenia skóry, stymulując różnicowanie się keratynocytów. Jego właściwości m.in. regulują złuszczanie skóry, wzmacniają barierę naskórkową, przywracają skórze promienny wygląd. Znajdziecie go np. w kremie odżywczym czy toniku – mgiełce nawilżającej.







Nie będę oryginalna – produkt, który skradł moje serce to Olejek do demakijażu. I piszę to ja, która jeszcze rok temu nie wyobrażała sobie używania tego typu kosmetyku do demakijażu.
Olejek usuwa wszelkie zanieczyszczenia, rozpuszcza sebum. Bez dyskomfortu zmywa nawet wodoodporny makijaż, pozostawia skórę miękką i dobrze odżywioną. Do każdego typu cery: odżywia i nawilża suchą, reguluje tłustą i mieszaną. W zestawie znajdziemy ściereczkę z mikrofibry, która delikatnie peelinguje skórę.
Znalazłam prosty sposób, aby nie dostawać szału przy używaniu go nad umywalką – robię to podczas kąpieli/prysznica lub gdy moje małe dziewczyny kąpią się w wannie (przyjemne z pożytecznym i wielozadaniowość matki Polki górą!).
Olejek natłuszcza skórę, ale nie pozostawia na niej nieprzyjemnej warstwy, to bardzo ważne jeśli wahasz się nad zakupem. Bywają dni, kiedy nie mam ochoty na rozpieszczanie swojej skóry, powracam wtedy do płynu micelarnego. Jedna buteleczka (150 ml) wystarcza na około trzech miesięcy codziennego używania, według mnie to genialny wynik! Zużywam już drugie opakowanie i nie będzie ostatnim.





Drugi kosmetyk o którym chciałam Ci opowiedzieć to Serum naturalnie wygładzające.
Wyraźnie ujędrnia, uelastycznia i rozświetla skórę, przywracając jej młodzieńczą świeżość i gładkość. Pierwsze efekty zobaczysz już po kilku dniach od pierwszego zastosowania, a jest idealne dla każdego rodzaju cery.

Skoncentrowane, w małej buteleczce, specjalnie wyselekcjonowane naturalne składniki, które mają potwierdzone testami działanie odmładzające. Stoechiol, czyli ekstrakt z lawendy motylej, działa jak naturalny botoks – zmniejsza napięcie mięśniowe, przeciwdziała zmarszczkom mimicznym i wygładza skórę, pobudza wydzielanie beta-endorfin w skórze, rozluźniając ją i zmniejszając zmarszczki. Dzięki Lakesis – ekstraktowi z „łez” drzewa pistacia lentiscus, który pobudza produkcję tzw. białka młodości – skóra odzyskuje gęstość i wygląda na pełniejszą oraz bardziej jędrną. Serum jest doskonałe dla cery z problemami trądzikowymi i bliznami potrądzikowymi – zawarty w niej olej marula ma silne działanie antyoksydacyjne, ale też gojące i regenerujące.






Przy mojej suchej cerze optymalne jest stosowanie codziennie przy wieczornej pielęgnacji i tak właśnie go używałam – efekty były naprawdę dobre i szczerze? Mam wrażenie, że to jedne z nielicznych specyfików naturalnych, które tak dobrze się sprawdzają (czytałam wiele opinii i naprawdę zdecydowana większość to pozytywne odczucia). Jestem zaskoczona ponieważ spodziewałam się ot, zwykłego nawilżenia. Okazało się jednak, że Ewelina (właścicielka marki) stworzyła coś naprawdę fajnego – nawilża, napina, regeneruje i podobnie jak w przypadku oleju, serum jest genialnie wydajne! Skóra po aplikacji nie jest tłusta, jest przygotowana na dalsze kroki pod postacią kremu do twarzy. Nie używałam jeszcze kremów Resibo, nie wiem jak zachowują się w duecie serum natomiast te, które mi towarzyszy i współgrały bardzo dobrze. Warto też spróbować dodać mikro kropelkę do swojego podkładu, będzie się świetnie rozprowadzał i zadba o nawilżenie i ochronę.






Myślę, że jeśli cenisz naturalne kosmetyki i lubisz stosować olejki/sera wypróbowanie Resibo będzie dobrym pomysłem. Ja jestem bardzo zadowolona z obydwu produktów i będę do nich wracać, to chyba najlepsza rekomendacja, prawda?




Znasz Resibo? Miałaś okazję używać?