Ile to razy mówiłam “na pewno nie”: nie nauczę się robić kresek, na pewno nie będę nosić różowych pomadek, ani kolorowych cieni, nie wyobrażam sobie siebie w pastelach. Minęło trochę czasu i tadam, wypróbowałam wszystko – część z tych rzeczy sprawdziła się i chętnie używam, a część nie do końca – najważniejsze jednak, że sprawdziłam i przekonałam się.
Dzisiaj pastele – lubiane przeze mnie na innych.
Wymieszałam korale, róże i błękity – dałam im wspólne życie na moich powiekach. Postarałam się, aby cera wyglądała na wypoczętą i zdrową, usta lekko zaznaczyłam. Tradycyjnie wytarzałam się trochę w rozświetlaczu!
Makijaż jest trochę rozmyty, mglisty, lekko “płynny” – zatarte są granice i właściwie te kolory przechodzą jeden w drugi nie robiąc sobie nawzajem krzywdy. W takim wydaniu jestem w stanie przyjąć błękit!
Mam na sobie:
Podkład: Urban Decay, 8- hour Afterglow, Sin, Urban Decay Naked Skin One & Done Hybrid Complexion Perfector, 01.
Oczy: róż Smashbox L.A. Lights, Culver City Coral, MAC korektor Select Cover NC15, Maybelline Brow set, Fyrrinae, Dapper Mr Shark Loose Eye Shadow.
Usta: Clinique Pop, Punch Pop.
Nie mogę nie zadać tego pytania:
pastele,tak czy nie?