Agata
Manosa

Miłość na wieki. Lush, Buche de Noel.

2012-12-01 - Agata Herbut



Świeża mandarynka, kropelka brandy, suszona żurawina, glinka kaolinowa i zmielone pestki migdałów. Brzmi jak przepis na ciasto? Skądże! To kostka peelingująca Buche de Noel marki Lush, która ma za zadanie jednocześnie oczyszczać, odświeżać, tonizować, zamykać pory i łagodnie pilingować.




Przepadłam. Kolejny produkt Lush, który wprost uwielbiam i od którego nosa oderwać nie mogę – pierwszym był Oatifix. Mogę się rozpływać nad każdą z tych maseczek i wymieniać same plusy – pierwszym z nich jest niewątpliwie zapach, nie będę oszukiwać – jestem zapachowcem i to przede wszystkim na to zwracam uwagę. O działaniu jednak nie zapominam i w tym przypadku także jestem pod wrażeniem. Jak działa Buche de Noel? Należy oderwać kawałek pasty, rozgnieść ją w dłoniach z odrobiną wody i peelingować twarz (można do niej dorzucić kroplę serum nawilżającego jeśli macie pod ręką – to spotęguje efekt). Z racji aromatu – lubię poleżeć sobie z nią w wannie przez chwilę i rozkoszować się sześcioma sekundami wolnego czasu, które posiadam gdy Jagoda wyładowuje nadmiar swojej energii biegając z pokoju do sypialni, z sypialni do pokoju oraz z pokoju do sypialni robiąc zakręt w kuchni.





Wracając do tematu recenzji – piling pozostawia skórę gładką i rozświetloną, delikatną i uspokojoną. Jestem pewna, że jeszcze wrócę do tego produktu bo darzę go miłością dozgonną – teraz muszę tylko czyhać aż zagraniczne, kochane bloggerki będą odwiedzać Polskę! (Marti , dziękuję :*)