Agata
Manosa

Kim jest Mary Kay?!

2011-08-04 - Agata Herbut


Kim jest Mary Kay? To wielka amerykańska firma kosmetyczna, której założycielką była Mary Kay Ash.

Historia firmy zaczęła się w momencie, gdy Mary Kay Ash (wtedy jeszcze Mary Kay) została postawiona w sytuacji podobnej do tej, przed którą stawało wiele innych kobiet w latach 60-tych XX wieku. Po 25 latach kariery w biznesie sprzedaży bezpośredniej, Mary Kay Ash zrezygnowała ze stanowiska menadżera ds. szkoleń na kraj, kiedy, któryś już raz z rzędu,  mężczyzna, którego wcześniej wyszkoliła, został awansowany nad nią, otrzymując przy tym dwukrotność jej pensji. Jej reakcja była niecodzienna, wizjonerska, można by rzec. Rozpoczęła pisanie książki, która miała na celu pomóc kobietom osiągnąć możliwości, których im odmawiano. Ale wkrótce zdała sobie sprawę, że tworzy coś więcej aniżeli tylko zbiór życiowych wskazówek dla dyskryminowanych kobiet. Nakreśliła, przede wszystkim  samej sobie, wizjonerski plan, który stał się początkiem wspaniałej podróży Mary Kay, ku “firmie jej marzeń” – firmie, której misją jest dawać możliwości, a nie ograniczać.”

Spotykałam informacje o tej marce już jakiś czas temu, ale nigdy tak naprawdę dokładnie jej się nie przyjrzałam.

I tak, w 1963 roku, podparta swoim wieloletnim doświadczeniem zawodowym, wizją i skromnymi oszczędnościami w wysokości 5000 $, Mary Kay Ash poprosiła o pomoc dwudziestoletniego syna Richarda i otworzyła Beauty by Mary Kay – pierwszą firmę oddaną czynieniu życia kobiet piękniejszym. Jej fundamenty tkwiły, nie w zasadzie rynkowej konkurencyjności, ale w Złotej Zasadzie filozofii Mary Kay Ash – w inspirowaniu ludzi w ich drodze do sukcesu i regule by na pierwszym miejscu w życiu umieszczać wiarę, na drugim rodzinę, a na trzecim karierę. W ten sposób Mary Kay stworzyła firmę – jak często mawiała – “z sercem”.

Moja starsza siostra (niewiele!:) – i to ona jest na pierwszym zdjęciu) kupiła na niemieckim grouponie kurs wizażu – okazało się, że może na spotkanie zaprosić jeszcze dwie osoby – skorzystałam ja i jej koleżanka. Było wino, góra ciastek i pół pokoju kosmetyków… Mary Kay (a także pół pokoju dzieci – moja siostra jest mamą bliźniaczek!). Przemiła, a jakże Konsultantka najpierw opowiedziała nam jak ciężkie życie miała parę lat temu – powód tej ciężkości to nic innego jak pryszcze, od ponad 4 lat natomiast (odkąd pracuje dla Mary Kay) pryszczy nie ma i jest przeszczęśliwą kobietą. Może czepiam się szczegółów, ale uwierzcie mi – lepiej byłoby gdyby oszczędziła nam takich opowieści ponieważ:
a) i tak jej nikt nie uwierzy
b) jest to w moim odczuciu trochę żenujące




W każdym bądź razie – po opowieściach nastąpiła ta milsza część wieczoru! Pielęgnowałyśmy ręce (ich zestaw do pielęgnacji dłoni jest niesamowity!), twarz oraz uczyłyśmy się malować: jedno oko Konsultantka, jedno my same. Wyszło całkiem fajnie i muszę przyznać, że dowiedziałam się kilku naprawdę przydatnych rzeczy. Każda z nas mogła także kupić kosmetyki Mary Kay oferowane w aktualnym look booku – ja kupiłam dwa produkty, a moja siostra przygarnęła cały komplet pędzli i kilka pudełeczek cieni do powiek. Zdecydowałam się na czarną, wysuwaną kredkę do oczu, którą chciałam przeznaczyć do makijażu smoky – użyłam jej już jednak przy codziennym makijażu i niestety odbijała się na górnej powiece – wiem jednak, co było tego przyczyną – zbyt obfita aplikacja – zrobiłam kreski a’la Amy Winehouse. Kupiłam także jasny cień do rozjaśniania okolic podbrwiowych:) i tutaj sprawdz się bardzo dobrze. Właściwie nie mam nic do zarzucenia tym kosmetykom jeśli chodzi o jakość, przyczepię się jednej jedynej rzeczy – opakowania cienia.

 Za pojedynczy cień zapłaciłam 7, 5 euro i uważam, że zdecydowanie za tą cenę powinnam otrzymać lepiej wyglądające opakowanie. W tym wielkim plastikowym opakowaniu mikroskopijnych rozmiarów cień wygląda po prostu śmiesznie – kupujesz cień za 30 zł, otwierasz opakowanie a tu: niespodzianka – ja nie tego się spodziewałam.