O tym eye-linerze pisałyście wiele dobrego, a ja dołączę do zachwytów.
Kupiłam go parę dni temu, właściwie bez żadnego entuzjazmu – mysłałam, że znowu wyrzucę pieniądze w błoto na kiepski eye-liner, którego używać nie będę.
Pierwsza próba i co? To najlepszy kosmetyk jaki do tej pory miałam!
Stawiam go na podium razem z Bobbi Brown – może nawet wyżej bo różni je cenowa przepaść.
Piękna, głęboka czerń:
Kupiłam także pędzelek do kresek (6,99):
Eye-liner za pomocą pędzelka doskonale się rozprowadza na powiece, jest miękki, zwarty – nie osypuje się i nie odbija.
Przedsatawię Wam też najgorszy kosmetyk jaki kupiłam, parę dni temu dostałam paczkę z YR również czarny eye-liner:
Aby stworzyć jedną kreskę trzeba conajmniej 2-3 razy zanurzyć pędzelek w buteleczce, kreska momentalnie zasycha, ale…po jakimś czasie osypuje się i odpada kawałkami!
Nigdy czegoś takiego nie widziałam! Odesłałam ten produkt – zastanawiam się czy był przeterminowany czy po prostu tak kiepskiej jakości?
Podsumowując:
Piękna, czarna kreska, która trwa na oku cały dzień! Jest diabelsko trwała i demakijaż wymaga sporej cierpliwości – ja używam sephorowego, dwufazowego płynu do demakijażu i muszę przyznać, że radzi sobie średnio (przy innych kosmetykach- rewelacyjnie).
Zakup tego eye-linera to najlepiej zainwestowane 11,99 zł od dawna!